Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Polska i Timbuktu, czyli małe apokalipsy książek

Gdy bibliotekarz widzi książkę o tytule "Hardcorowi bibliotekarze z Timbuktu" J. Hammera, natychmiast budzą się w nim pytania, co też może znaczyć określenie "hardcorowi" w odniesieniu do bibliotekarzy?! Że są tacy rzutcy w zdobywaniu lub wypożyczaniu książek? Że są kreatywni i pracują przy milionie projektów? Że są aktywni i kochają sport jeszcze bardziej niż odjazdowi bibliotekarze z Warmii i Mazur? Nic z tych rzeczy. Ale najpierw mała dygresja... Podczas studiów z bibliotekoznawstwa przedmiot "Historia książki" dostarczał nam, studentom, naprawdę wielu informacji - ale różnych: ważnych, intrygujących, potrzebnych, zabawnych, czasem trochę nudnych. Największe wrażenie jednak zrobiły na nas zajęcia, gdy pojawił się przed nami obraz urny ze spopielonymi książkami...  Podczas małej apokalipsy polskiego piśmiennictwa, jaka rozegrała się w czasie II wojny światowej, straciliśmy większość dorobku naszej kultury pisanej. W samej Bibliotece Ordynacji Krasiń

Dżs-y – zebrać, ogarnąć, udostępnić… czyli krótkie i radosne wspomnienie poszkoleniowe

Pierwsza w historii WBP w Olsztynie tura szkoleń z opieki nad zbiorami dokumentów życia społecznego (tura jesienna, bo kto wie, co przed nami) została oficjalnie zakończona. Wszyscy wiedzą, że szkolący przenigdy w świecie nie powinien mówić post factum : “Było świetnie i bardzo mi się podobało! To było fantastyczne szkolenie!”, bo to już nawet nie jest strzał w stopę, tylko w głowę. Wszak tak powinni powiedzieć uczestnicy... Ale – po pierwsze - jak zmusić uczestników, żeby napisali na blogu Pracowni, że było świetnie i się podobało?! A po drugie, czy szkolący w ogóle nie na prawa nic powiedzieć?... To by było zbyt smutne – więc szkolący mówi: “To było świetne szkolenie, bo uczestnicy byli fantastyczni!”. Do tego szkolący zapewnia, że próbował z wszystkich sił przekazać kilka sprawdzonych sposobów na ogarnięcie żywiołu, jakim są dżs-y, przyznając jednocześnie, że – mimo iż walczy z tym żywiołem już od 11 lat i jakieś tam doświadczenie posiada – wciąż się uczy, zatem kolejne szkol

Czytaj – Graj – Pamiętaj... o regionie!

Na wczorajszej letniej imprezie (czyli kolejnej edycji projektu "Czytaj – Graj – Pamiętaj") Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Olsztynie zachęcała mieszkańców naszego miasta, jak również licznie przemierzających Stare Miasto turystów, do udziału różnorakich grach i zabawach, propagując w ten sposób książkę, czytelnictwo, nowe technologie i oczywiście nasz piękny region. Silna grupa regionalna dwoiła się i troiła (co widać na poniższym filmie), gdyż gry i zagadki związane z Warmią i Mazurami cieszyły się niekłamanym powodzeniem. Memorki regionalne (czyli karty przedstawiające różnorakie miejsca w Olsztynie – obecnie i przed stu laty), łamigłówka bazująca na herbach naszych miast oraz układanka regionalna były oblegane. Siły Pracowni Regionalnej walecznie wspierała Piątka z zagadkami na temat naszego miasta. Oczywiście atrakcji podczas imprezy było więcej – a udział w każdej z nich przybliżał możliwość wygranej książki oraz po prostu zapewniał dobrą zabawę. Uczestnicy miejscow

W każdym jeziorze są topniki

Miło się robi na duszy bibliotekarzowi kiedy do biblioteki trafi młody człowiek, lat około 6 (i 1/2, jak dodaje sam z niekłamaną dumą), który to człowiek nie tylko wykazuje autentyczną ciekawość starymi książkami, ale jeszcze ma cierpliwość, by niemal trzy godziny dawać się zabawiać ciekawostkami z etnografii czy bibliotekoznawstwa. A takich właśnie wdzięcznych czytelników gościliśmy wczoraj w Starym Ratuszu. Jako, że obiecane zostało, tak też dotrzymuję słowa - oto relacja z niezwykle miłej wizyty dziewczynek i chłopców z Olsztyna, Stawigudy, Sząbruka i Łupsztychu oraz Igora z z Halle w Niemczech, który spędza pod Olsztynem wakacje. Przy okazji pozdrowienia dla nauczycieli ze Szkoły Podstawowej nr 9 w Olsztynie, którzy już kolejny raz korzystają z regionalnej oferty edukacyjnej naszej biblioteki. Punkt pierwszy programu - wycieczka po ciekawych miejscach na starówce. Był pomnik Kopernika, zamek i święty Jakub w progach biblioteki. Piękna pogoda dopisała, a więc grzechem byłoby

W pociągu, na drągu… czyli wszędzie czytać można

Dzięki dorocznemu Ogólnopolskiemu Spotkaniu Zespołu ds. Bibliografii Regionalnej (już   XXXVI), które tym razem odbyło się w Gdańsku, i oczywiście dzięki temu, że Nasz Człowiek tam był, powtórzyła się pewna obserwacja natury książkowej. Otóż na własne oczy całkiem niedawno mogliśmy zaobserwować w hali Dworca Głównego we Wrocławiu wspaniałą „półkę” (nie wiadomo, jak to inaczej nazwać) wypełnioną książkami przeznaczonymi do… wzięcia. Na podróż, do domu i na prezent, za darmo, bez zobowiązań. Oczywiście świetnie znamy ten patent dzięki idei bookcrossingu, którą zresztą nasza biblioteka praktykuje. Ale ten rozmach! Na Dworcu! Dworzec we Wrocławiu (fot. Anna Rau) Jak widać, dość dużo książek, co prawda – w większości dawniej wydanych, co jednak nie umniejsza ani ich wartości ani potrzeby, czy przyjemności, czytania tych pozycji. Wyglądało to świetnie, a inicjatywa jest zacna, tak więc nasz wewnętrzny bibliotekarz poczuł na ten widok dużą satysfakcję oraz poparcie dla tak realiz

Jestem bibliotekarzem!!!

Dziś ostatni dzień oficjalnego Miesiąca Książki, Bibliotek i Czytelnictwa. Trochę żal. W końcu na co dzień – mimo że wbrew pozorom czyta więcej osób niż głoszą to oficjalne statystyki – zbyt często nie mówi się o papierowych przekaźnikach komunikatów (jak by sformułował definicję książki któryś z językoznawców). I nie mówimy tu o czasopismach czy programach stricte kulturalnych, ale popularnych środkach masowego przekazu. Oczywiście co jakiś czas pojawią się jakieś wzmianki w dziale "kultura" w wielu stacjach radiowych, na pewno też nie zabraknie miniaturek okładek w kolorowych czasopismach, ale to już nie to... Z drugiej strony nie ma co biadać. Odbyło się wiele przyjemnych i pożytecznych imprez, które – miejmy nadzieję – były nie tylko rozrywką, ale i małymi książkowymi drogowskazami na przyszłość. Książka (a z nią biblioteki) naprawdę zaistniała w przestrzeni publicznej – w całej Polsce. Niech teraz też wróci i podsumuje maj 2017 wspomnienie o imponującej impr

Świętujmy z ptakami wędrownymi!

W Światowym Dniu Ptaków Wędrownych bociany zamieszkałe w Ośrodku Rehabilitacji Ptaków Dzikich w Bukwałdzie przesyłają wszystkim serdeczne pozdrowienia! Teren bociani (fot. Anna Rau; 2017) Jak widać, biało-czarne towarzystwo na specjalnym bocianim wybiegu zażywa swieżego powietrza oraz ciepła. Jest ich w Ośrodku kilkadziesiąt. Część z nich uległa wypadkom, pozostałe zaś z jakichś powodów nie odleciały jesienią... Tutaj jednak znalazły lecznicę - oraz pensjonat. Optymistyczną informacją oraz potwierdzeniem faktu, że Ośrodek to miejsce, w którym ptaki dobrze się czują, jest to, że niektóre z bocianich pań właśnie teraz – w osobno wydzielonym spokojnym miejscu – wysiadują jaja. Młode pokolenie oraz te z bocianów, które zostały wyleczone, zostaną wypuszczone na wolność, pozostałe zaś mogą tu wieść spokojne życie. Ośrodek Rehabilitacji Ptaków Dzikich to niezwykłe miejsce - bardzo ciekawe nie tylko dla fanów ptaków czy mieszkańców miasta. Trzeba bowiem podkreślić, że w Ośrodku prze

Czy zamek i katedra mogą być jednym? Oto jest pytanie...

Kwidzyn, choć tak daleki, jest jednocześnie tak bliski. Miasto to leży bowiem w centrum Pomezanii, czyli historycznego regionu nawet nie sąsiadującego z naszym, lecz dzięki Krzyżakom oraz osobie bł. Doroty z Mątowów jest bardzo związane z Warmią. Piszemy zaś o nim na blogu regionalnym nie tylko po to, aby zachęcić do odwiedzin tego doświadczonego przez historię miasta, lecz także, aby utrwalić w pamięci niedawne (24.04) spotkanie Towarzystwa Historycznego w Olsztynie. Podczas tej imprezy Janusz Cygański, kierownik kwidzyńskiego muzeum, wygłosił referat na temat miejscowego muzeum i katedry. Wykład ten połączony z pokazem ikonografii zrobił ogromne wrażenie na słuchaczach, gdyż opisywane zabytki są nie lada cymelium nawet na skalę polską. Kompleks zamkowo-katedralny (fot. Anna Rau; 2016) Kwidzyn to szacowne wiekiem miasto - już w 11 wieku istniało jako grodzisko Kwedis, zaś prawa miejskie po powtórnym założeniu przez Krzyżaków uzyskało w 1233 [lub 1235] r. Za sprawą późniejsz

Wielkanocna tajemnica

Wielkanoc jest już na zająca skok. Jesteśmy coraz bardziej zaabsorbowani przygotowaniami świątecznymi – sprzątaniem, gotowaniem, kupowaniem ostatnich drobiazgów potrzebnych do udekorowania domu, czy choćby planowaniem gier towarzyskich na wolne dni w rodzinnym gronie (na pogodę zachęcającą do spacerów raczej nie ma co liczyć…). Wielu też jednocześnie pogłębia swoje duchowe zaangażowanie w Wielkanoc. Jednym słowem jest o czym myśleć. Mamy jednak nadzieję, że proponowana mini podróż okaże się na tyle interesująca, iż zaciekawi każdego (gdyż chyba każdy lubi tajemnice ), a może nawet niektórych zachęci, aby właśnie teraz, wybrać się do… Nowego Kawkowa. Właśnie tam - tylko czasie wielkanocnym - można zobaczyć coś, co przez cały rok jest ukryte... Kościół w Nowym Kawkowie jest niezwykle stary, gdyż poświęcono go w 1380 r., ale z owych czasów przetrwały tylko podmurowanie z łamanych kamieni oraz stosunkowo niedawno odkryte freski. Wystrój kościoła – ołtarze, ambona, kropielnica