Miło się robi na duszy bibliotekarzowi kiedy do biblioteki trafi młody człowiek, lat około 6 (i 1/2, jak dodaje sam z niekłamaną dumą), który to człowiek nie tylko wykazuje autentyczną ciekawość starymi książkami, ale jeszcze ma cierpliwość, by niemal trzy godziny dawać się zabawiać ciekawostkami z etnografii czy bibliotekoznawstwa. A takich właśnie wdzięcznych czytelników gościliśmy wczoraj w Starym Ratuszu. Jako, że obiecane zostało, tak też dotrzymuję słowa - oto relacja z niezwykle miłej wizyty dziewczynek i chłopców z Olsztyna, Stawigudy, Sząbruka i Łupsztychu oraz Igora z z Halle w Niemczech, który spędza pod Olsztynem wakacje. Przy okazji pozdrowienia dla nauczycieli ze Szkoły Podstawowej nr 9 w Olsztynie, którzy już kolejny raz korzystają z regionalnej oferty edukacyjnej naszej biblioteki.
Punkt pierwszy programu - wycieczka po ciekawych miejscach na starówce. Był pomnik Kopernika, zamek i święty Jakub w progach biblioteki. Piękna pogoda dopisała, a więc grzechem byłoby nie skorzystać i nie wybrać się na lody do kawiarenki w Starym Ratuszu. A w bibliotece czekało już poważne zadanie: wspólna budowa solidnej katedry.
Punkt drugi - spotkanie ze starymi książkami uratowanymi przez patronkę biblioteki z bardzo, ale to bardzo dziwnych miejsc. Używanie białych rękawiczek przez dzieci okazało się o tyle niezbędne co fascynujące.
A potem poznawanie gwary warmińskiej, która brzmi trochę śmiesznie, a
trochę tajemniczo. Nie było problemu z odgadnięciem wielu słów ukrytych w
"warnijskim kryjdansie", a już to najsłodsze "bygielek", czyli
ciasteczko zapamiętają dzieci na pewno.
Gawęda Edwarda Cyfusa - prawdziwego Warmiaka o kłobukach i topniku co to
do jeziora wciąga poruszała wyobraźnię dzieci, podobnie jak legenda
Maryny Okęckiej-Bromkowej o chłopczyku-topniku w czerwonej czapce. Podanie mówi, że w każdym jeziorze są topniki. Z
jeziorek zaczęły się zatem wyłaniać smukłe istoty niczym syreny, szczerzące
zęby lub żabopodobne potworki.Nieobce były też naszym gościom zwyczaje
kłobuków, wielkich miłośników dobrej i solidnej jajecznicy i wylegiwania
się w beczce pełnej piór.
Ale zupełnie nową i jak widać powyżej wciągającą historią był regionalny zwyczaj obdarowywania zwierząt nowolatkiem. W trzech
grupach "żywych", jak w gwarze określa się zwierzęta gospodarskie, dzieci
lepiły z masy mącznej gulony (indory), kizioki (źrebaki) i gajsi
(gęsi). Pomocne okazywały się archiwalne zdjęcia ze zbiorów biblioteki.
Na koniec pamiątkowy tatuaż (lub naklejka) z muszlą świętego Jakuba z Dziecięcego Szlaku. I gdyby nie czas na obiad zabawa trwałaby w najlepsze. A gdyby ktoś z Was nie wiedział jak wygląda topnik na Warmii, oto galeria portretów. Miała rację Pani Maryna pisząc, że "wśród topników nie było nieładnych":
|
Piotruś, 7 lat |
|
Roma, 6 lat |
|
Adam, 11 lat |
|
Jakub, 9 lat |
|
Igor, 6,5 lat |
|
Noe, 5 lat |
|
Jaś, 6 lat |
|
Michał, 8 lat |
|
Marcel, 9 lat |
|
Marcin, 12 lat |
|
Mikołaj, 11 lat |
|
Gabrysia, 8 lat |
|
Lea, 9 lat |
|
Marieta, 9 lat |
Komentarze
Prześlij komentarz