Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2019

Ach, jaka ona piękna!

Tak, nadeszła wiosna. Astronomiczna, ale jednak. I jest piękna – świeci słońce, ptaki śpiewają, a pierwsze kwiatuszki wychylają białe i żółte główki z wilgotnej ziemi. Jednak tytułowe wykrzyknienie to nie pochwała nowej pory roku, lecz nagłówek wystawy zainstalowanej w Pracowni Regionalnej przy ul. 1 Maja, a zarazem… dobre określenie każdego z eksponatów, czyli opraw ksiąg i książek z naszych zbiorów. Frazę „ksiąg i książek” użyto specjalnie, gdyż 22 zaprezentowane woluminy to zarówno wielkie tomiska, jak i maleństwa o rozmiarach większej książeczki do nabożeństwa. I choć podobno nie wolno oceniać książki po okładce, jesteśmy pewni, że nie znalazłoby się zbyt wielu osób, które widząc naszych wybrańców, nie wydałoby okrzyku: „Piękna!” i nie zażądałoby natychmiast obejrzenia owego cuda z bliska. Jednym słowem okładka to moc! Wystawowe obiekty z dumą reprezentują najpowszechniejsze typy okładkowych zdobień, czyli marmurki, żeberka, złocenia i tłoczenia. Do tego jeden z obiektów lśni g

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć robio

Zapust na Warmii

Pierwsze skojarzenie z Tłustym Czwartkiem? Oczywiście pączki – lukrowane, pudrowane, z marmoladą albo innym fantazyjnym nadzieniem. Zaraz potem faworki nazywane też chrustem lub czulej, jak w moim domu, chruścikami. Ale czy ktokolwiek z Was wie, że na Warmii pierwszą i najważniejszą potrawą ostatkową wcale nie były słodkości tylko plińce, czyli tłuste placki ziemniaczane. I to w dodatku z tzw. pomoćką, czyli równie tłustym sosem śmietanowym.   Tak, tak. Ale od początku. Na Warmii ostatni tydzień karnawału, czyli zapust rozpoczynał się w Tłusty Czwartek. Wszystkie tradycyjne obrzędy, jakie odtwarzano od tego dnia aż do Środy Popielcowej, miały swoje symboliczne i magiczne znaczenie. W zasadzie składały się z radosnych przygotowań i właściwej zabawy ostatkowej. Po pierwsze, był to w chrześcijańskim kalendarzu liturgicznym ostatni tydzień przed wielkim postem. Należało się więc wybawić, wytańczyć i najeść do woli, aby potem móc oddać się należytej zadumie i duchowym przygotowani