Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2014

Urlop na rowerze – czemu nie!

W marcowym poście National Geographic odkrywa Warmię i Mazury Barbara pisała krytycznie o jednym z przewodników turystycznych tego wydawnictwa. Ponieważ w przyrodzie musi być równowaga, dziś kilka pozytywnych słów o kolejnej publikacji spod znaku żółtej ramki, gdzie odnalazłam swój region. Pokaźnych rozmiarów (a zaskakująco lekką) książkę pt. „Polska na urlop” opracował Dariusz Jędrzejewski. Autor wybrał kilkadziesiąt najpiękniejszych uzdrowisk i parków narodowych. Z oczywistych powodów brak tu parków z Warmii i Mazur, jednak szkoda, że np. Gołdap jako miejsce uzdrowiskowe nie zostało zauważone. Wśród propozycji na urlop w mieście, znalazłam natomiast Olsztyn, który jak podano uczciwie, choć związany z Warmią, „w potocznym mniemaniu jest też stolicą Mazur”. Krótko, zwięźle i na temat przewodnik wymienia największe atrakcje, prowadzi trasami: spacerową, kulturalną i wycieczkową, z zaznaczeniem kilku tras rowerowych. W ostatnim rozdziale, wśród 15 rowerowych krain wybranych na

Jakich to my skarbów nie posiadamy!

Dżs-y nie są w pracy z czytelnikami wykorzystywane codziennie, pojawiają się raczej podczas tzw. Zadań Specjalnych. Jednym słowem są jak agenci albo Chuck Norris. Każdego dnia pojawiają się zazwyczaj czytelnicy, którzy pragną znaleźć coś stosunkowo typowego: o rozwoju społeczno-gospodarczym województwa, o ustroju Hiszpanii, ustawę z dnia takiego a takiego, coś o warunkach pracy opiekuna społecznego albo o Szewcach Witkacego, ewentualnie namiary biblioteczne na konkretne tytuły książek autora XYZ. I świetnie. Czasem jednak… Wczorajsze Zadanie Specjalne było naprawdę wyjątkowe, a do tego bardzo sympatyczne. Pewien młody pan – w imieniu zespołu, w którym pracuje w jakimś z olsztyńskich zakładów pracy – poszukiwał czasopism regionalnych, ewentualnie kalendarzy z 1954 r. „A najlepiej gdyby to było z 23 kwietnia – i żeby było bardzo ciekawe albo zabawne, i żeby dotyczyło wędkowania oraz Olsztyna!”. Okazało się, że jego kolega-rocznik ’54 wkrótce odchodzi na emeryturę i współprac

Olsztyński lans

29 czerwca 2014 roku przypada święto roweru. Ponieważ jednak początek maja zapowiada się ładny, postanowiłam nie czekać tak długo i przeprosić się z moim bicyklem. Mam bowiem mocne założenie w tym roku więcej jeździć na rowerze. Bo mieszkać w Olsztynie i nie wykorzystać tego – to grzech. Mój osobisty jednoślad jest czerwony, wiekowy i ciężki do zniesienia (po schodach!). Istny diabeł. W mniemaniu moich bliskich (mili ludzie), to on jest winny, że nie nadążam za nimi. A tymczasem prawda jest taka, że należę do grona miłośników dyscypliny, którą nazwać by można spacerowaniem rowerowym w stylu powolnym. Nie kręci mnie wiatr we włosach, podskakiwanie szczęki na wybojach, ani osiągi na liczniku. Lubię zatrzymać się co kilkadziesiąt metrów, żeby popatrzeć na jeziorko, zobaczyć co rośnie w rowie, zrobić fotkę, a potem z przyjemnością zjeść kanapkę. Jak każdy zawodnik w swojej kategorii przywiązuję też wagę do gadżetów. Żaden rowerzysta (lub kolarzysta) nie wmówi mi, że nie lubi wyglą

Co ma mazurek do Mazur?

Wbrew pozorom niewiele. Samo słowo w jednym ze znaczeń określa wielkanocny wypiek z płaskiego, kruchego ciasta pokrytego masą kajmakową, albo marmoladą i obsypanego na grubo bakaliami. I właśnie to, że ciasto jest lukrowane, czyli wysmarowane słodką masą ma związek ze słowem mazać (dawniej smolić, brudzić). Nazwa placka należy do tej samej rodziny wyrazów co Mazury, jednak należy ją kojarzyć raczej z regionem mazowieckim. Mało kto pamięta, że pierwotnie Mazurami nazywano właśnie mieszkańców Mazowsza, a dopiero później historia to zmieniła. W mojej rodzinie lubimy mazurki. Dużo frajdy sprawia mi strojenie ich. Jednak w tym roku postanowiłam, że na święta zrobię typowo regionalne łakocie, czyli mazurskie rogaliki kartoflane. Przepis znalazłam w książce Waldemara Mierzwy „Miasteczko” i już wcześniej go przetestowałam (dwa razy!). Wychodzą pyszne. Receptura mówi o nadzieniu z marmolady. Na moje wybrałam kwaskowatą konfiturę z pigwy i słodkie „skórki” czereśniowo-wiśniowe. No i ni

Bibliotekarz wszechwiedzący

W pracy bibliotekarza doświadczamy niemal codziennie przyjemnego zjawiska postrzegania nas jako istot wszechwiedzących (lub też wiele mogących). Równie oczywistym, co nieskromnym, jest fakt, iż nam to wcale, a wcale nie przeszkadza. No cóż, każdy lubi być docenianym w swojej pracy. Od wieków padały mądre słowa o niemal sakralnej przestrzeni bibliotek i o niedostępnych dla zwykłych śmiertelników magicznych księgach, więc bibliotekarze, jako obcujący z nimi na co dzień, muszą być siłą rzeczy wtajemniczeni w to i owo. A może i w jakieś czary? Dwa dni temu bibliotekę na olsztyńskiej starówce odwiedziła grupa młodzieży zainteresowanej tajemniczymi wizerunkami na jednej z pobliskich kamienic. Zadawali pytania o Dom Rzemiosł przy ulicy Prostej 38 i widniejące na nim herby wykonane techniką metaloplastyczną. I gdy już miały paść odpowiedzi, nagle przez okna dało się dostrzec nadciągającą, złowieszczą chmurę. Każdy, kto miał w planach dalszą wędrówkę, czmychnął, łudząc się, że umknie burzy

Dziewczyny i perły

Na ekrany kin wchodzi właśnie nowy film z Colinem Firthem. Aktor ten zdobył moje serce już po „Dumie i uprzedzeniu”, ale całkowity szacunek zyskał po kapitalnej roli w „Jak zostać królem”. I choć kusi mnie bardzo, żeby obejrzeć „Drogę do zapomnienia”, to jakoś nie mogę zebrać się na odwagę. Straszny ze mnie mięcioch. Przerażają mnie historie o jeńcach wojennych, dlatego, póki co, po raz kolejny sięgnęłam po „Dziewczynę z perłą”, gdzie Firth gra słynnego malarza Johannesa Vermeera. Film powstał dekadę temu, ale z przyjemnością wracam do niego. Między innymi dlatego, że zatrzymując go na dowolnym kadrze, niemal za każdym razem mogę oglądać nowy przemyślany obraz. Wiele ze scen mogłoby być inspiracją dla artystów-malarzy. To taka ruchoma galeria. Lubię filmy biograficzne, a obraz Petera Webbera cenię jeszcze za to, że skutecznie zachęcił mnie do pochylenia się nad historią Niderlandów. Spory kawałek poznałam niedawno, i też za sprawą galerii obrazów. Nie gdzie indziej, jak w sercu