Przejdź do głównej zawartości

Urlop na rowerze – czemu nie!

W marcowym poście National Geographic odkrywa Warmię i Mazury Barbara pisała krytycznie o jednym z przewodników turystycznych tego wydawnictwa. Ponieważ w przyrodzie musi być równowaga, dziś kilka pozytywnych słów o kolejnej publikacji spod znaku żółtej ramki, gdzie odnalazłam swój region.

Pokaźnych rozmiarów (a zaskakująco lekką) książkę pt. „Polska na urlop” opracował Dariusz Jędrzejewski. Autor wybrał kilkadziesiąt najpiękniejszych uzdrowisk i parków narodowych. Z oczywistych powodów brak tu parków z Warmii i Mazur, jednak szkoda, że np. Gołdap jako miejsce uzdrowiskowe nie zostało zauważone. Wśród propozycji na urlop w mieście, znalazłam natomiast Olsztyn, który jak podano uczciwie, choć związany z Warmią, „w potocznym mniemaniu jest też stolicą Mazur”. Krótko, zwięźle i na temat przewodnik wymienia największe atrakcje, prowadzi trasami: spacerową, kulturalną i wycieczkową, z zaznaczeniem kilku tras rowerowych.

W ostatnim rozdziale, wśród 15 rowerowych krain wybranych na aktywny urlop, widnieją aż trzy, które leżą na Mazurach: okolice Mrągowa, Ostródy i Olecka. Każdy szlak opisany został należycie: długość trasy, stopień trudności, najważniejsze atrakcje do zobaczenia, lokalne imprezy. Moim zdaniem, jest wszystko, co trzeba, bez sztucznie „podkręconych” fotografii. Całej książki nie ciągnęłabym na wycieczkę, ale łatwo zrobić fotkę komórką, żeby mieć wybrane strony ze sobą. To raczej lektura z pomysłami na urlop, niż faktyczny przewodnik. Miłośnikom dłuższych i krótszych wypraw rowerowych, którzy lubią się wcześniej odpowiednio przygotować – polecam.
Anita


D. Jędrzejewski, Polska na urlop, Warszawa, National Geographic, 2014.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć robio

Gwara warmińska. Elementarz i komentarz

 I. Lewandowska, E. Cyfus,  Elementarz gwary warmińskiej. Rodzina, dom i zagroda ,   LGD "Południowa Warmia", Barczewo 2012, 62 s. (z CD) Język, którym posługiwali się autochtoni na Warmii (warm. hizyge - tutejsi), w 2012 roku doczekał się swojego elementarza. Wano wejta. Łuradowoła by sia moja óma, Warnijko w Nagladach łurodzona, co by ino ziedziała, że je tero ksiónżka o tym, jak godoć po naszamu*.   Óma móziła po naszamu** , po polsku i po niemiecku. Jej sześcioro dzieci pamięta warmińską gwarę, w której się wychowywało.   Tym większe było zainteresowanie mojej Mamy, najmłodszej córki Babci, publikacją I. Lewandowskiej i E. Cyfusa. Książka chibko przywołała wiele wspomnień, jak to łu noju było*** .  Wyrażając ogromne uznanie  dla pracy I. Lewandowskiej i E. Cyfusa, podajemy w poniższym komentarzu różnice między wykładnią w "Elementarzu...", a językiem mówionym z okolic Gietrzwałdu. Nie ma ich wiele, ale skoro się pojawiły, wydają się wa

Kurpiowsko-mazurskie fafernuchy

W kilku książkach o tradycjach kulinarnych Warmii i Mazur znalazłam informacje o fafernuchach – niemożliwie twardych ciastkach w charakterystycznym kształcie kopytek, będących świetnym dodatkiem do… wódki. Kurpiowsko-mazurskie łakocie Jednym tchem wymienia się je z innymi daniami o dziwnych nazwach jak dzyndzałki, farszynki czy karmuszka. Nie świadczy to jednak o tym, że owe fafernuchy wyszły z kuchni dawnych Warmiaków albo Mazurów. Jak się przekonałam, nadal współczesnym mieszkańcom naszego województwa pozostają dość obce. Słusznie natomiast łączy się je z Kurpiami i ich dziedzictwem kulinarnym. Ciekawie na ich temat pisze autor bloga Weganon. Warto jednak tylko zastanowić się czy faktycznie ciacha przywędrowały z Mazur na Mazowsze, czy może odwrotnie. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą sami Mazurzy, kierunek przenikania się kultur może być zaskakujący i nieoczywisty.  Pieprzowe ciasteczka Sama nazwa tych „pogryzajek” pochodząca z niemieckiego „pfefferkuchen” może też mie