W pracy bibliotekarza
doświadczamy niemal codziennie przyjemnego zjawiska postrzegania nas jako istot
wszechwiedzących (lub też wiele mogących). Równie oczywistym, co nieskromnym,
jest fakt, iż nam to wcale, a wcale nie przeszkadza. No cóż, każdy lubi być
docenianym w swojej pracy. Od wieków padały mądre słowa o niemal sakralnej
przestrzeni bibliotek i o niedostępnych dla zwykłych śmiertelników magicznych
księgach, więc bibliotekarze, jako obcujący z nimi na co dzień, muszą być siłą
rzeczy wtajemniczeni w to i owo. A może i w jakieś czary?
Dwa dni temu bibliotekę na
olsztyńskiej starówce odwiedziła grupa młodzieży zainteresowanej tajemniczymi
wizerunkami na jednej z pobliskich kamienic. Zadawali pytania o Dom Rzemiosł
przy ulicy Prostej 38 i widniejące na nim herby wykonane techniką
metaloplastyczną. I gdy już miały paść odpowiedzi, nagle przez okna dało się
dostrzec nadciągającą, złowieszczą chmurę. Każdy, kto miał w planach dalszą
wędrówkę, czmychnął, łudząc się, że umknie burzy. Czyżby demony chciały coś
ukryć przed rządnymi wiedzy czytelnikami?
Aby jednak nie zostawić młodych
ludzi w poczuciu działania czarnych mocy postanowiliśmy zdradzić co widnieje na
herbach: od lewej Matka Boska na tronie w herbie Iławy, błogosławiący św.
Wojciech – w herbie Lubawy, znany wszystkim patron Olsztyna – św. Jakub, a za
nim pielgrzym wracający z grobu św. Jakuba w Composteli. Patron Morąga trzyma w
dłoni muszlę przegrzebka zabieraną na pamiątkę wyprawy. Ostatni herb w wyższym
rzędzie należy do Biskupca Reszelskiego. Pozostałych na fotografii nie widać,
bo… ktoś zasłonił je wielkim banerem reklamowym. Pech?
Ale my, bibliotekarze wiemy co się tam
kryje.
Anita
Fot. Anita Romulewicz |
Komentarze
Prześlij komentarz