Przejdź do głównej zawartości

Czytaj – Graj – Pamiętaj... o regionie!

Na wczorajszej letniej imprezie (czyli kolejnej edycji projektu "Czytaj – Graj – Pamiętaj") Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Olsztynie zachęcała mieszkańców naszego miasta, jak również licznie przemierzających Stare Miasto turystów, do udziału różnorakich grach i zabawach, propagując w ten sposób książkę, czytelnictwo, nowe technologie i oczywiście nasz piękny region. Silna grupa regionalna dwoiła się i troiła (co widać na poniższym filmie), gdyż gry i zagadki związane z Warmią i Mazurami cieszyły się niekłamanym powodzeniem. Memorki regionalne (czyli karty przedstawiające różnorakie miejsca w Olsztynie – obecnie i przed stu laty), łamigłówka bazująca na herbach naszych miast oraz układanka regionalna były oblegane. Siły Pracowni Regionalnej walecznie wspierała Piątka z zagadkami na temat naszego miasta. Oczywiście atrakcji podczas imprezy było więcej – a udział w każdej z nich przybliżał możliwość wygranej książki oraz po prostu zapewniał dobrą zabawę. Uczestnicy miejscowi i "zagraniczni" :) dzielnie więc zbierali na kartach pieczątki, aby otrzymać książkę, a niejako przy okazji dowiadywali się czegoś nowego o Warmii i Mazurach. Dla nas z kolei – czyli ludzi "z wewnątrz" - chyba najwspanialszym bonusem podczas podobnych wydarzeń jest możliwość żywej rozmowy z uczestnikami – często z różnych stron kraju – którzy trochę opowiadają o sobie, trochę o swoich podróżach, a trochę... o naszym regionie widzianym ich oczami. Nowe znajomości i nowy ogląd naszego – wydawałoby się znanego – świata. Tym bardziej zapraszamy 10 sierpnia pod Stary Ratusz – druga edycja "Czytaj – Graj – Pamiętaj" nadchodzi!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gwara warmińska. Elementarz i komentarz

 I. Lewandowska, E. Cyfus,  Elementarz gwary warmińskiej. Rodzina, dom i zagroda ,   LGD "Południowa Warmia", Barczewo 2012, 62 s. (z CD) Język, którym posługiwali się autochtoni na Warmii (warm. hizyge - tutejsi), w 2012 roku doczekał się swojego elementarza. Wano wejta. Łuradowoła by sia moja óma, Warnijko w Nagladach łurodzona, co by ino ziedziała, że je tero ksiónżka o tym, jak godoć po naszamu*.   Óma móziła po naszamu** , po polsku i po niemiecku. Jej sześcioro dzieci pamięta warmińską gwarę, w której się wychowywało.   Tym większe było zainteresowanie mojej Mamy, najmłodszej córki Babci, publikacją I. Lewandowskiej i E. Cyfusa. Książka chibko przywołała wiele wspomnień, jak to łu noju było*** .  Wyrażając ogromne uznanie  dla pracy I. Lewandowskiej i E. Cyfusa, podajemy w poniższym komentarzu różnice między wykładnią w "Elementarzu...", a językiem mówionym z okolic Gietrzwałdu. Nie ma ich wiele, ale skoro się...

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć r...

Kurpiowsko-mazurskie fafernuchy

W kilku książkach o tradycjach kulinarnych Warmii i Mazur znalazłam informacje o fafernuchach – niemożliwie twardych ciastkach w charakterystycznym kształcie kopytek, będących świetnym dodatkiem do… wódki. Kurpiowsko-mazurskie łakocie Jednym tchem wymienia się je z innymi daniami o dziwnych nazwach jak dzyndzałki, farszynki czy karmuszka. Nie świadczy to jednak o tym, że owe fafernuchy wyszły z kuchni dawnych Warmiaków albo Mazurów. Jak się przekonałam, nadal współczesnym mieszkańcom naszego województwa pozostają dość obce. Słusznie natomiast łączy się je z Kurpiami i ich dziedzictwem kulinarnym. Ciekawie na ich temat pisze autor bloga Weganon. Warto jednak tylko zastanowić się czy faktycznie ciacha przywędrowały z Mazur na Mazowsze, czy może odwrotnie. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą sami Mazurzy, kierunek przenikania się kultur może być zaskakujący i nieoczywisty.  Pieprzowe ciasteczka Sama nazwa tych „pogryzajek” pochodząca z niemieckiego „pfefferkuchen” może też...