Przejdź do głównej zawartości

Pudel - jak nie pies, to co?

Ma biblioteka na olsztyńskiej starówce specjalne miejsce, gdzie sporo „dobrego” znajdą miłośnicy kultury i sztuki niemieckiej. Za sprawą koleżanki S. w Bibliotece Niemieckiej nie brakuje nowości książkowych, filmowych i muzycznych prosto z Niemiec. We współpracy z Instytutem Goethego dba ona o to, aby olsztyniacy i każdy chętny miał z czego wybierać. Ostatni zakup był interesujący także dla nas, regionalistów. Kolekcja powiększyła się o stosik książek o tematyce wschodniopruskiej. Pokazane zostały one na Przeglądzie Wydawnictw Regionalnych (nadal można zobaczyć w Starym Ratuszu pozycje na ten temat prezentowane przez Martin-Opitz Bibliotek w  Herne).

Jak się dowiedziałam, największą popularnością cieszyły się książki kucharskie i uroczy niewielki album o zwyczajach świątecznych, a także najnowsza powieść Artura Beckera. Moją uwagę natomiast zwrócił „Kleines ostpreussisches Wörterbuch”, czyli „Mały słownik wschodniopruski” Rudolfa K. Beckera. Jak większość książek niemieckich został on starannie wydany. Retro grafiki i humorystyczny styl sprawiają, że zwykły słownik można czytać jak dobre opowiadanie.

Dla przykładu kilka pojęć, które były używane na terenie Prus Wschodnich:
Pudel = to nie pies, ale brud, który tworzy się pomiędzy palcami stopy
Klops-Akademie = popularne, ale sympatyczne określenie na żeńską szkołę handlową w Królewcu
Köter = kundel, pogardliwie o psie (ciekawe, co na to koty?)
Baumann = to na Warmii stolarz
Top = robaki, przynęta używana przez wędkarzy (jakże inne od koszulki z ang.)
Angerapp =  ape – Fluß (rzeka, płynąć); angurgis – Aal (węgorz). Angerapp to rzeka, która przepływa przez Angerburg, czyli Węgorzewo
i moje ulubione
Butella - faktycznie butelka, a w sensie przenośnym, grubas z wielkim brzuchem, który przypomina butelkę.
anita 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć robio

Gwara warmińska. Elementarz i komentarz

 I. Lewandowska, E. Cyfus,  Elementarz gwary warmińskiej. Rodzina, dom i zagroda ,   LGD "Południowa Warmia", Barczewo 2012, 62 s. (z CD) Język, którym posługiwali się autochtoni na Warmii (warm. hizyge - tutejsi), w 2012 roku doczekał się swojego elementarza. Wano wejta. Łuradowoła by sia moja óma, Warnijko w Nagladach łurodzona, co by ino ziedziała, że je tero ksiónżka o tym, jak godoć po naszamu*.   Óma móziła po naszamu** , po polsku i po niemiecku. Jej sześcioro dzieci pamięta warmińską gwarę, w której się wychowywało.   Tym większe było zainteresowanie mojej Mamy, najmłodszej córki Babci, publikacją I. Lewandowskiej i E. Cyfusa. Książka chibko przywołała wiele wspomnień, jak to łu noju było*** .  Wyrażając ogromne uznanie  dla pracy I. Lewandowskiej i E. Cyfusa, podajemy w poniższym komentarzu różnice między wykładnią w "Elementarzu...", a językiem mówionym z okolic Gietrzwałdu. Nie ma ich wiele, ale skoro się pojawiły, wydają się wa

Kurpiowsko-mazurskie fafernuchy

W kilku książkach o tradycjach kulinarnych Warmii i Mazur znalazłam informacje o fafernuchach – niemożliwie twardych ciastkach w charakterystycznym kształcie kopytek, będących świetnym dodatkiem do… wódki. Kurpiowsko-mazurskie łakocie Jednym tchem wymienia się je z innymi daniami o dziwnych nazwach jak dzyndzałki, farszynki czy karmuszka. Nie świadczy to jednak o tym, że owe fafernuchy wyszły z kuchni dawnych Warmiaków albo Mazurów. Jak się przekonałam, nadal współczesnym mieszkańcom naszego województwa pozostają dość obce. Słusznie natomiast łączy się je z Kurpiami i ich dziedzictwem kulinarnym. Ciekawie na ich temat pisze autor bloga Weganon. Warto jednak tylko zastanowić się czy faktycznie ciacha przywędrowały z Mazur na Mazowsze, czy może odwrotnie. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą sami Mazurzy, kierunek przenikania się kultur może być zaskakujący i nieoczywisty.  Pieprzowe ciasteczka Sama nazwa tych „pogryzajek” pochodząca z niemieckiego „pfefferkuchen” może też mie