Przejdź do głównej zawartości

Walizki Mariusza Sieniewicza

Ukazała się właśnie nowa książka Mariusza Sieniewicza „Walizki hipochondryka”. I już jest w naszej Bibliotece, więc możemy sami sięgnąć po jej tekst. Ponieważ z ciekawością śledzę twórczość olsztyńskich autorów, a ponadto Sienkiewicz to autor z pokaźnym już  dorobkiem powieściowym oraz długą listą nagród i spektakli teatralnych zrealizowanych na podstawie jego książek, dlatego lekturę Walizek mam już za sobą.

W najnowszej książce tytułowy hipochondryk Emil Śledziennik znajduje się w szpitalu, choć co prawda  nie na oddziale psychiatrii, lecz na chirurgii. Po kolei otwiera przed nami swoje walizki, w których zgromadził bagaż całego swojego życia, kolejne doświadczenia i wydarzenia, które go ukształtowały. Często sami nie wiemy jak duży bagaż emocjonalny zgromadziliśmy, a błahe z pozoru sprawy zapadają w pamięć i jako traumatyczne przeżycia odciskają na nas swój ślad. Sytuacje rodzinne, szkoła, opowieści z podwórka, dorastanie na olsztyńskim Zatorzu i inne ukazywane nam przez autora wydarzenia są treścią opowieści napisanej w konwencji modlitwy  Emila do cudownej kapłanki.  Wysłuchana modlitwa lub pobyt w szpitalu pozwalają Emilowi pogodzić się z przeszłością a opuszczając go wychodzi z pustą walizką.

Książkę czytałam z przerwami, kolejne fragmenty wpasowywały się w całość. Można ją przeczytać w jeden wieczór ale jest to opowieść gorzko-gorzka, próbujemy zmierzyć się z kolejnymi walizkami Emila Śledziennika oraz Mariusza Sieniewicza. Już teraz jestem ciekawa co Sieniewicz nam zaproponuje w przyszłości.

Dominika


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć robio

Gwara warmińska. Elementarz i komentarz

 I. Lewandowska, E. Cyfus,  Elementarz gwary warmińskiej. Rodzina, dom i zagroda ,   LGD "Południowa Warmia", Barczewo 2012, 62 s. (z CD) Język, którym posługiwali się autochtoni na Warmii (warm. hizyge - tutejsi), w 2012 roku doczekał się swojego elementarza. Wano wejta. Łuradowoła by sia moja óma, Warnijko w Nagladach łurodzona, co by ino ziedziała, że je tero ksiónżka o tym, jak godoć po naszamu*.   Óma móziła po naszamu** , po polsku i po niemiecku. Jej sześcioro dzieci pamięta warmińską gwarę, w której się wychowywało.   Tym większe było zainteresowanie mojej Mamy, najmłodszej córki Babci, publikacją I. Lewandowskiej i E. Cyfusa. Książka chibko przywołała wiele wspomnień, jak to łu noju było*** .  Wyrażając ogromne uznanie  dla pracy I. Lewandowskiej i E. Cyfusa, podajemy w poniższym komentarzu różnice między wykładnią w "Elementarzu...", a językiem mówionym z okolic Gietrzwałdu. Nie ma ich wiele, ale skoro się pojawiły, wydają się wa

Kurpiowsko-mazurskie fafernuchy

W kilku książkach o tradycjach kulinarnych Warmii i Mazur znalazłam informacje o fafernuchach – niemożliwie twardych ciastkach w charakterystycznym kształcie kopytek, będących świetnym dodatkiem do… wódki. Kurpiowsko-mazurskie łakocie Jednym tchem wymienia się je z innymi daniami o dziwnych nazwach jak dzyndzałki, farszynki czy karmuszka. Nie świadczy to jednak o tym, że owe fafernuchy wyszły z kuchni dawnych Warmiaków albo Mazurów. Jak się przekonałam, nadal współczesnym mieszkańcom naszego województwa pozostają dość obce. Słusznie natomiast łączy się je z Kurpiami i ich dziedzictwem kulinarnym. Ciekawie na ich temat pisze autor bloga Weganon. Warto jednak tylko zastanowić się czy faktycznie ciacha przywędrowały z Mazur na Mazowsze, czy może odwrotnie. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą sami Mazurzy, kierunek przenikania się kultur może być zaskakujący i nieoczywisty.  Pieprzowe ciasteczka Sama nazwa tych „pogryzajek” pochodząca z niemieckiego „pfefferkuchen” może też mie