Ukazała się właśnie nowa książka
Mariusza Sieniewicza „Walizki
hipochondryka”. I już jest w naszej Bibliotece, więc możemy sami sięgnąć po
jej tekst. Ponieważ z ciekawością śledzę twórczość olsztyńskich autorów, a
ponadto Sienkiewicz to autor z pokaźnym już dorobkiem powieściowym oraz długą listą nagród
i spektakli teatralnych zrealizowanych na podstawie jego książek, dlatego
lekturę Walizek mam już za sobą.
W najnowszej książce tytułowy
hipochondryk Emil Śledziennik znajduje się w szpitalu, choć co prawda nie na oddziale psychiatrii, lecz na chirurgii.
Po kolei otwiera przed nami swoje walizki, w których zgromadził bagaż całego swojego
życia, kolejne doświadczenia i wydarzenia, które go ukształtowały. Często sami
nie wiemy jak duży bagaż emocjonalny zgromadziliśmy, a błahe z pozoru sprawy
zapadają w pamięć i jako traumatyczne przeżycia odciskają na nas swój ślad. Sytuacje
rodzinne, szkoła, opowieści z podwórka, dorastanie na olsztyńskim Zatorzu i
inne ukazywane nam przez autora wydarzenia są treścią opowieści napisanej w
konwencji modlitwy Emila do cudownej
kapłanki. Wysłuchana modlitwa lub pobyt
w szpitalu pozwalają Emilowi pogodzić się z przeszłością a opuszczając go
wychodzi z pustą walizką.
Książkę
czytałam z przerwami, kolejne fragmenty wpasowywały się w całość. Można ją
przeczytać w jeden wieczór ale jest to opowieść gorzko-gorzka, próbujemy
zmierzyć się z kolejnymi walizkami Emila Śledziennika oraz Mariusza
Sieniewicza. Już teraz jestem ciekawa co Sieniewicz nam zaproponuje w
przyszłości.
Dominika
Komentarze
Prześlij komentarz