Przejdź do głównej zawartości

Księżyc ma smak kardamonu

Świat bez słodyczy nie miałby sensu. Wie o tym każdy normalny człowiek. Do szczęścia potrzebne są nam słodkie komplementy, buziaki czy książki lejące miód na duszę. Ale żeby nas od nadmiaru tej dobroci nie zemdliło, czasem dobrze jest słodycz czymś doprawić. Sprawić, żeby nabrała wyjątkowego charakteru. Dlatego, jako miłośniczka kruchych wypieków, nie mogłam przejść obojętnie obok przepisu Marioli Platte, znanej poetki i „agrogospodyni” z Gierzwałdu, która zdradziła recepturę na ciastka kardamonowe. Przepis znalazłam w niepozornym przewodniku po okolicach Nowego Miasta Lubawskiego "Idzie Nowe". Autorka zdradza tam też jak wykonać jej sztandarowy sos błogotrawienny.


Orientalny kardamon na Mazurach, w regionalnych przepisach? - spytacie. Też się zdziwiłam, ale nawet Okrasa, w jednym z odcinków poświęconych kuchni z Mazur, opowiadał, jak zamożni sprowadzali do nas przyprawy (głównie do mięs). A w Plattówce Pani Marioli, choć to nie pałace, kardamon jest od dawna i smakuje w ciastkach wyśmienicie. Moje księżyce też wyszły kruche i pyszne. A z zimnym mlekiem... hmmm



Wszystkie fotografie: Anita Romulewicz
Ciasteczka kardamonowe Marioli Platte

Składniki:
500 gr mąki krupczatki
250 gr masła
2 jajka
150 gr cukru
2-3 łyżki mielonych ziaren kardamonu (ja dałam tylko jedną a i tak były wyraźne w smaku)
szczypta soli
łyżeczka proszku do pieczenia

Sposób wykonania:
Jajka ubić z cukrem na puszystą masę. Wymieszać ze sobą wszystkie suche składniki i dodać do nich schłodzone, posiekane masło. Ciasto zagnieść a pod koniec dodać ubite jajka. Uformować ok. 60 półksiężyców i układać na blaszce wyłożonej papierem. Piec ok. 15 minut w 180-200 stopniach.

anita


Komentarze

  1. W imieniu Regionu jest to pytanie: A ile te ciacha mają kalorii?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne jak stąd do Księżyca. Ale co tam. Nie myślcie o tym, tylko o niesamowitej mocy kardamonu. Pomaga na trawienie, jest afrodyzjakiem i... podobno maskuje zapach czosnku. Przed randką jak znalazł.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć robio

Gwara warmińska. Elementarz i komentarz

 I. Lewandowska, E. Cyfus,  Elementarz gwary warmińskiej. Rodzina, dom i zagroda ,   LGD "Południowa Warmia", Barczewo 2012, 62 s. (z CD) Język, którym posługiwali się autochtoni na Warmii (warm. hizyge - tutejsi), w 2012 roku doczekał się swojego elementarza. Wano wejta. Łuradowoła by sia moja óma, Warnijko w Nagladach łurodzona, co by ino ziedziała, że je tero ksiónżka o tym, jak godoć po naszamu*.   Óma móziła po naszamu** , po polsku i po niemiecku. Jej sześcioro dzieci pamięta warmińską gwarę, w której się wychowywało.   Tym większe było zainteresowanie mojej Mamy, najmłodszej córki Babci, publikacją I. Lewandowskiej i E. Cyfusa. Książka chibko przywołała wiele wspomnień, jak to łu noju było*** .  Wyrażając ogromne uznanie  dla pracy I. Lewandowskiej i E. Cyfusa, podajemy w poniższym komentarzu różnice między wykładnią w "Elementarzu...", a językiem mówionym z okolic Gietrzwałdu. Nie ma ich wiele, ale skoro się pojawiły, wydają się wa

Kurpiowsko-mazurskie fafernuchy

W kilku książkach o tradycjach kulinarnych Warmii i Mazur znalazłam informacje o fafernuchach – niemożliwie twardych ciastkach w charakterystycznym kształcie kopytek, będących świetnym dodatkiem do… wódki. Kurpiowsko-mazurskie łakocie Jednym tchem wymienia się je z innymi daniami o dziwnych nazwach jak dzyndzałki, farszynki czy karmuszka. Nie świadczy to jednak o tym, że owe fafernuchy wyszły z kuchni dawnych Warmiaków albo Mazurów. Jak się przekonałam, nadal współczesnym mieszkańcom naszego województwa pozostają dość obce. Słusznie natomiast łączy się je z Kurpiami i ich dziedzictwem kulinarnym. Ciekawie na ich temat pisze autor bloga Weganon. Warto jednak tylko zastanowić się czy faktycznie ciacha przywędrowały z Mazur na Mazowsze, czy może odwrotnie. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą sami Mazurzy, kierunek przenikania się kultur może być zaskakujący i nieoczywisty.  Pieprzowe ciasteczka Sama nazwa tych „pogryzajek” pochodząca z niemieckiego „pfefferkuchen” może też mie