Przejdź do głównej zawartości

14 lipca, imieniny: Ulryka

Z punktu widzenia władcy stojącego na wzniesieniu i kierującego bitwą jest ona grą – partią szachów, ewentualnie układem kart. Układem, w którym on sam również jest kartą, ważnym elementem układu.
Pola Grunwaldu 15 lipca 1410 r. Król Jagiełło (Król Serc) walczy z Ulrykiem von Jungingen (Król Pik), posiłkując się równie ważnym w grze Wielkim Księciem Litewskim Witoldem (król Karo). Czwartym władcą w talii jest Heinrich von Plauen (król trefl), przyszły Wielki Mistrz Zakonu. Przed i między nimi od późnego przedpołudnia upalnego lipcowego dnia tasują się blotki: czarne – pikowe i treflowe (ok. 15 000 ciężkiej jazdy krzyżackiej w 51 chorągwiach) – oraz czerwone – karo i serca (20 000 ciężkiej jazdy polskiej w 50 chorągwiach; 10 000 lekkiej jazdy litewskiej, ruskiej, mołdawskiej i tatarskiej w 40 chorągwiach). Prym wśród nich wiodą waleci – Marcin w Wrocimowic, Zawisza Czarny, Kazimierz V z rodu Gryfitów. Gra trwała sześć godzin. Przewagę niemal przez cały czas rozgrywki miały blotki czerwone, zaś po upadku Króla Pikowego resztki zbioru czarnych kart w pośpiechu skierowano do talii w Malborku.
Bilans gry: po stronie krzyżackiej 8000 zabitych, 2000-4000 wziętych do niewoli. Czarny As upadł. Wygrana po stronie Asa Czerwonego.
Powyższy tekst dotyczy specyficznego gadżetu regionalnego, czyli to nowe nabytku w zbiorach dokumentów życia społecznego... Talii kart ilustrowanej scenami z monumentalnego działa Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem”. Talia nie jest do końca typowa: jako że na obrazie nie przedstawiono ani jednej kobiety, karty oznaczone symbolem królowej oddają wizerunki herbów sprzymierzonych z głównymi armiami wojsk. Natomiast jokery to konie.
Rocznicę zwycięstwa grunwaldzkiego – grą uczcijmy! I zapraszamy do Pracowni Regionalnej w celu obejrzenia niezwykłej talii!




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć robio

Gwara warmińska. Elementarz i komentarz

 I. Lewandowska, E. Cyfus,  Elementarz gwary warmińskiej. Rodzina, dom i zagroda ,   LGD "Południowa Warmia", Barczewo 2012, 62 s. (z CD) Język, którym posługiwali się autochtoni na Warmii (warm. hizyge - tutejsi), w 2012 roku doczekał się swojego elementarza. Wano wejta. Łuradowoła by sia moja óma, Warnijko w Nagladach łurodzona, co by ino ziedziała, że je tero ksiónżka o tym, jak godoć po naszamu*.   Óma móziła po naszamu** , po polsku i po niemiecku. Jej sześcioro dzieci pamięta warmińską gwarę, w której się wychowywało.   Tym większe było zainteresowanie mojej Mamy, najmłodszej córki Babci, publikacją I. Lewandowskiej i E. Cyfusa. Książka chibko przywołała wiele wspomnień, jak to łu noju było*** .  Wyrażając ogromne uznanie  dla pracy I. Lewandowskiej i E. Cyfusa, podajemy w poniższym komentarzu różnice między wykładnią w "Elementarzu...", a językiem mówionym z okolic Gietrzwałdu. Nie ma ich wiele, ale skoro się pojawiły, wydają się wa

Kurpiowsko-mazurskie fafernuchy

W kilku książkach o tradycjach kulinarnych Warmii i Mazur znalazłam informacje o fafernuchach – niemożliwie twardych ciastkach w charakterystycznym kształcie kopytek, będących świetnym dodatkiem do… wódki. Kurpiowsko-mazurskie łakocie Jednym tchem wymienia się je z innymi daniami o dziwnych nazwach jak dzyndzałki, farszynki czy karmuszka. Nie świadczy to jednak o tym, że owe fafernuchy wyszły z kuchni dawnych Warmiaków albo Mazurów. Jak się przekonałam, nadal współczesnym mieszkańcom naszego województwa pozostają dość obce. Słusznie natomiast łączy się je z Kurpiami i ich dziedzictwem kulinarnym. Ciekawie na ich temat pisze autor bloga Weganon. Warto jednak tylko zastanowić się czy faktycznie ciacha przywędrowały z Mazur na Mazowsze, czy może odwrotnie. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą sami Mazurzy, kierunek przenikania się kultur może być zaskakujący i nieoczywisty.  Pieprzowe ciasteczka Sama nazwa tych „pogryzajek” pochodząca z niemieckiego „pfefferkuchen” może też mie