Przejdź do głównej zawartości

Baje z Mazur

Rok 2014 został ogłoszony rokiem Oskara Kolberga. Ten niezwykły etnograf zafascynowany polskim folklorem całe swoje życie spędził na zbieraniu i zapisywaniu opowieści i zwyczajów poszczególnych regionów kraju. Dziś tylko podziwiać taką konsekwencję i determinację. Toteż słusznie zasłużył on na zacny jubileusz. A że badacz ma po stu latach swoich fanów można się przekonać na stronie http://www.kolberg2014.org.pl/.

Owoc pracy Kolberga - książka pt. „Lud”, licząca bagatela, ponad 80 tomów, zawiera też co nieco o Mazurach. Pod numerem 40 znajdziemy zatem „nasze”, podania i przysłowia, sporo o zwyczajach i zabobonach, a także o specyficznej gwarze. Są też informacje o tym jak przodkowie bawili się przy muzyce i tańcu.

Dzisiaj też nie brakuje pasjonatów regionalnych historii. Warszawiacy dumni są ze swojej Syrenki, w Krakowie świętują z Lajkonikiem, nad morzem fascynują się istotami z głębin, a na Śląsku promują duchy starych kopalni. My za to mamy swoje opowieści znad jezior i lasów. Jak dotąd ukazało się niewiele zbiorów z baśniami i legendami z Warmii i Mazur, toteż warto polecić nowości tegoroczne. Na początek dwie piękne pozycje z serii Moja Biblioteka Mazurska: „Wierzenia mazurskie” Maxa Toeppena (wydanie drugie) oraz „Czarci Ostrów” (wzbogacony wybór z książek „W cieniu zamkowej Góry” i „Tragarz duchów”). Ciekawe są też historie hagiograficzne opisane przez ełckiego księdza Jana Skorupskiego w „Złotej Legendzie”. Polecam również „Księgę smoków polskich”, która mnie osobiście zaskoczyła informacją, że Król Sielaw – dumny władca ryb, jest krewniakiem Smoka-Węża. 
 anita 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gwara warmińska. Elementarz i komentarz

 I. Lewandowska, E. Cyfus,  Elementarz gwary warmińskiej. Rodzina, dom i zagroda ,   LGD "Południowa Warmia", Barczewo 2012, 62 s. (z CD) Język, którym posługiwali się autochtoni na Warmii (warm. hizyge - tutejsi), w 2012 roku doczekał się swojego elementarza. Wano wejta. Łuradowoła by sia moja óma, Warnijko w Nagladach łurodzona, co by ino ziedziała, że je tero ksiónżka o tym, jak godoć po naszamu*.   Óma móziła po naszamu** , po polsku i po niemiecku. Jej sześcioro dzieci pamięta warmińską gwarę, w której się wychowywało.   Tym większe było zainteresowanie mojej Mamy, najmłodszej córki Babci, publikacją I. Lewandowskiej i E. Cyfusa. Książka chibko przywołała wiele wspomnień, jak to łu noju było*** .  Wyrażając ogromne uznanie  dla pracy I. Lewandowskiej i E. Cyfusa, podajemy w poniższym komentarzu różnice między wykładnią w "Elementarzu...", a językiem mówionym z okolic Gietrzwałdu. Nie ma ich wiele, ale skoro się...

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć r...

Kurpiowsko-mazurskie fafernuchy

W kilku książkach o tradycjach kulinarnych Warmii i Mazur znalazłam informacje o fafernuchach – niemożliwie twardych ciastkach w charakterystycznym kształcie kopytek, będących świetnym dodatkiem do… wódki. Kurpiowsko-mazurskie łakocie Jednym tchem wymienia się je z innymi daniami o dziwnych nazwach jak dzyndzałki, farszynki czy karmuszka. Nie świadczy to jednak o tym, że owe fafernuchy wyszły z kuchni dawnych Warmiaków albo Mazurów. Jak się przekonałam, nadal współczesnym mieszkańcom naszego województwa pozostają dość obce. Słusznie natomiast łączy się je z Kurpiami i ich dziedzictwem kulinarnym. Ciekawie na ich temat pisze autor bloga Weganon. Warto jednak tylko zastanowić się czy faktycznie ciacha przywędrowały z Mazur na Mazowsze, czy może odwrotnie. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą sami Mazurzy, kierunek przenikania się kultur może być zaskakujący i nieoczywisty.  Pieprzowe ciasteczka Sama nazwa tych „pogryzajek” pochodząca z niemieckiego „pfefferkuchen” może też...