Przejdź do głównej zawartości

Jestem bibliotekarką!

Przy niedawnym remoncie w naszej bibliotece wpadła mi ponownie w ręce, dawno nie przeglądana "Guinessa Księga Filmu". A w niej, na stronie 90, odkryłam dość ciekawe, z perspektywy zawodowej, zestawienie. Autorzy pokusili się o policzenie, w jakich profesjach najczęściej były obsadzane aktorki pierwszoplanowe, grające w filmach od lat 20-tych XX wieku. Wyniki są zdumiewające. Nie tylko nie ma tam ani jednej bibliotekarki, ale za to wyjątkowo wysoko plasują się prostytutki. Cytując: „W roku 1990 miejscem zatrudnienia kobiet w filmach była zazwyczaj scena albo łóżko”. Co prawda sytuacja zaczęła się powoli zmieniać w latach 80-tych i w filmach zaczęto pokazywać dziennikarki oraz kobiety w roli naukowców, jednak, co podkreślają autorzy, nawet mecenaski, prowadząc swoją praktykę, były raczej „płomienne” niż kompetentne. Ciekawe jak dziś wyglądałyby takie badania i jak wypadłyby bibliotekarki? Mam nadzieję, że dużo lepiej. Z okazji zbliżającego się Dnia Kobiet, życząc wszystkim koleżankom po fachu wielu sukcesów i satysfakcji, przypomnę dumnie wypowiedziane zdanie w filmie „Mumia” (z 1999 roku):
I am a Librarian!”
Oczywiście była to urocza Rachel Weisz w roli bibliotekarki Evelyn “Evy” Carnahan (Fot.: www.cosplayisland.co.uk). Polecam też ciekawą stronę o stereotypowym postrzeganiu Pań bibliotekarek (w okularach!)despectacledlibrarian.wordpress.com

 anita

Komentarze

  1. Yes! I am Superlibrarian! Pozdrawiam i zapraszam pod nowy, świeży adres -> http://cyklonbajkowy.blogspot.com/ "Bosoinarowerze" wyzionęło ducha. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Superbibliotekarce życzymy wielu odwiedzin na nowym blogu, który czym prędzej włączamy do ulubionych.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć robio

Gwara warmińska. Elementarz i komentarz

 I. Lewandowska, E. Cyfus,  Elementarz gwary warmińskiej. Rodzina, dom i zagroda ,   LGD "Południowa Warmia", Barczewo 2012, 62 s. (z CD) Język, którym posługiwali się autochtoni na Warmii (warm. hizyge - tutejsi), w 2012 roku doczekał się swojego elementarza. Wano wejta. Łuradowoła by sia moja óma, Warnijko w Nagladach łurodzona, co by ino ziedziała, że je tero ksiónżka o tym, jak godoć po naszamu*.   Óma móziła po naszamu** , po polsku i po niemiecku. Jej sześcioro dzieci pamięta warmińską gwarę, w której się wychowywało.   Tym większe było zainteresowanie mojej Mamy, najmłodszej córki Babci, publikacją I. Lewandowskiej i E. Cyfusa. Książka chibko przywołała wiele wspomnień, jak to łu noju było*** .  Wyrażając ogromne uznanie  dla pracy I. Lewandowskiej i E. Cyfusa, podajemy w poniższym komentarzu różnice między wykładnią w "Elementarzu...", a językiem mówionym z okolic Gietrzwałdu. Nie ma ich wiele, ale skoro się pojawiły, wydają się wa

Kurpiowsko-mazurskie fafernuchy

W kilku książkach o tradycjach kulinarnych Warmii i Mazur znalazłam informacje o fafernuchach – niemożliwie twardych ciastkach w charakterystycznym kształcie kopytek, będących świetnym dodatkiem do… wódki. Kurpiowsko-mazurskie łakocie Jednym tchem wymienia się je z innymi daniami o dziwnych nazwach jak dzyndzałki, farszynki czy karmuszka. Nie świadczy to jednak o tym, że owe fafernuchy wyszły z kuchni dawnych Warmiaków albo Mazurów. Jak się przekonałam, nadal współczesnym mieszkańcom naszego województwa pozostają dość obce. Słusznie natomiast łączy się je z Kurpiami i ich dziedzictwem kulinarnym. Ciekawie na ich temat pisze autor bloga Weganon. Warto jednak tylko zastanowić się czy faktycznie ciacha przywędrowały z Mazur na Mazowsze, czy może odwrotnie. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą sami Mazurzy, kierunek przenikania się kultur może być zaskakujący i nieoczywisty.  Pieprzowe ciasteczka Sama nazwa tych „pogryzajek” pochodząca z niemieckiego „pfefferkuchen” może też mie