Przejdź do głównej zawartości

Jak trudno być patriotą (zwłaszcza lokalnym)




Wczoraj popołudniu w Trójce można było posłuchać debaty polityków na temat obecnych strajków rolniczych. Debaty połączonej ze zwyczajową i sympatyczną bójką werbalną na różne pomysły związane z rolnictwem, popytem na płody rolne oraz handlem takowymi. Całość wieńczyły oczywiście końcowe a konieczne tezy, dlaczego z tym wszystkim jest tak bardzo źle, jak jest źle. Wydawałoby się kwestia ogólnopolska i właściwie nie regionalna. Ale… W pewnym momencie padło zdanie, które zapaliło mi czerwoną lampkę: „skoro sieci handlowe wolą kupować towary od zagranicznych sprzedawców, zamiast takie same towary – od rodzimych wytwórców, nie może być dobrze!”. I coś w tym jest – bo ile razy każdy z nas mieszkających w Olsztynie, czy gdzieś w regionie (w końcu w każdej sieci handlowej w całym województwie – ba! w całej Polsce – jest to samo) nie czyni w sklepie podobnie, co owe sieci handlowe, a jednak podkopując swój własny (choć wspólny) interes? Ktoś mógłby powiedzieć: „Chętnie bym popierał rodzime produkty, ale nie stać mnie na to! Kupuję to, co tańsze!”. I racja – każdy kraje z tego, co ma w jakimś dyskoncie z owadem... Lecz czasem mamy wybór. I wtedy… 
Dobrym przykładem na to jest dział owocowo-warzywny w jednym ze większych sklepów spożywczych w centrum Olsztyna. Tam w identycznych koszykach leżą koło siebie podobnie ładne i smaczne jabłka w TAKIEJ SAMEJ cenie. Przy jednym stosie znajduje się tabliczka „Pochodzenie: Hiszpania”, a przy innym: „Warmia, Polska”. I teraz pytanie za 100 punktów: jak wyrobić w sobie automatyzm związany z iście buddyjską świadomością wagi tego jedynie słusznego gestu sięgnięcia po tak samo dobre, ale NASZE?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć robio

Gwara warmińska. Elementarz i komentarz

 I. Lewandowska, E. Cyfus,  Elementarz gwary warmińskiej. Rodzina, dom i zagroda ,   LGD "Południowa Warmia", Barczewo 2012, 62 s. (z CD) Język, którym posługiwali się autochtoni na Warmii (warm. hizyge - tutejsi), w 2012 roku doczekał się swojego elementarza. Wano wejta. Łuradowoła by sia moja óma, Warnijko w Nagladach łurodzona, co by ino ziedziała, że je tero ksiónżka o tym, jak godoć po naszamu*.   Óma móziła po naszamu** , po polsku i po niemiecku. Jej sześcioro dzieci pamięta warmińską gwarę, w której się wychowywało.   Tym większe było zainteresowanie mojej Mamy, najmłodszej córki Babci, publikacją I. Lewandowskiej i E. Cyfusa. Książka chibko przywołała wiele wspomnień, jak to łu noju było*** .  Wyrażając ogromne uznanie  dla pracy I. Lewandowskiej i E. Cyfusa, podajemy w poniższym komentarzu różnice między wykładnią w "Elementarzu...", a językiem mówionym z okolic Gietrzwałdu. Nie ma ich wiele, ale skoro się pojawiły, wydają się wa

Kurpiowsko-mazurskie fafernuchy

W kilku książkach o tradycjach kulinarnych Warmii i Mazur znalazłam informacje o fafernuchach – niemożliwie twardych ciastkach w charakterystycznym kształcie kopytek, będących świetnym dodatkiem do… wódki. Kurpiowsko-mazurskie łakocie Jednym tchem wymienia się je z innymi daniami o dziwnych nazwach jak dzyndzałki, farszynki czy karmuszka. Nie świadczy to jednak o tym, że owe fafernuchy wyszły z kuchni dawnych Warmiaków albo Mazurów. Jak się przekonałam, nadal współczesnym mieszkańcom naszego województwa pozostają dość obce. Słusznie natomiast łączy się je z Kurpiami i ich dziedzictwem kulinarnym. Ciekawie na ich temat pisze autor bloga Weganon. Warto jednak tylko zastanowić się czy faktycznie ciacha przywędrowały z Mazur na Mazowsze, czy może odwrotnie. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą sami Mazurzy, kierunek przenikania się kultur może być zaskakujący i nieoczywisty.  Pieprzowe ciasteczka Sama nazwa tych „pogryzajek” pochodząca z niemieckiego „pfefferkuchen” może też mie