Jeden z najwybitniejszych pisarzy XX wieku, autor poczytnych powieści antyutopijnych ,,Folwark zwierzęcy” oraz ,,Rok 1984”, George Orwell, napisał kiedyś, że „ludzie mogą być szczęśliwi tylko wówczas, gdy nie założą, iż celem życia jest szczęście’’. Orwellowska myśl, wyłapana przypadkowo podczas lektury, wydała mi się na tyle interesująca i pokrywająca się z moimi doświadczeniami/przemyśleniami, że postanowiłem ją rozwinąć.
![]() |
Fot. M. Ostrowski |
Jestem dzieckiem szczęścia. Stwierdzenie to nie wynika bynajmniej z utajonej osobowości narcystycznej czy wrodzonej tendencji do traktowania innych ludzi z góry. Nie! Wynika ono z faktów natury medycznej. Gdy pojawiłem się na świecie, od razu wywołałem istne zamieszanie. Wskutek rozszczepu kręgosłupa w odcinku lędźwiowym i wpisanych w niego innych chorób ,,w pakiecie’’, od urodzenia mogę poszczycić cię dodatkową parą aluminiowych nóg – czyli kół. Założę się, że żaden lekarz nie przypuszczał, że… będę tak na nim zasuwał, sukcesywnie odhaczając kolejne marzenia z listy! Nie dość, że nie dobiła mnie żadna wizyta w szpitalu, ani jakakolwiek z kilkunastu operacji, to jeszcze ukończyłem wszystkie etapy edukacji, z dyplomami za różne aktywności kulturalne i literackie, z maturą włącznie (zdaną, jak na prawdziwego humanistę przystało, po bożemu – w sierpniu ;) ). Żeby tego było mało, od czerwca 2020 roku legitymuję się dyplomem magistra filologii polskiej, będącym uwieńczeniem najciekawszego, bo najintensywniejszego, studenckiego i towarzyskiego okresu w moim życiu.
1 lipca 2021 roku wszedłem w nowy, ekscytujący i dający nadzieję, etap. Jestem stażystą Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Olsztynie, pełniąc w Pracowni Regionalnej funkcję pracownika do obsługi stanowiska digitalizacji. Miejsce to, w jakiś magiczny sposób, od pierwszych sekund zaczęło przyciągać mnie swoim klimatem, jak i architektonicznym przystosowaniem (co, powiedzmy szczerze, w naszym mieście nie jest aż tak oczywiste!), przekładając się na niepohamowany entuzjazm i radość – nawet z powodu konieczności wstawania o 6 rano oraz jednostajności wykonywanej pracy, jaką jest skanowanie starych publikacji książkowych, zaś okazjonalnie - tworzenie opisów nowości wydawniczych dotyczących Warmii i Mazur, redagowanie wpisów na bloga i artykułów.
Jedną z najcudowniejszych - pod względem życiowym - nagród był zakaz wyręczania mnie w czymkolwiek wydany przez panią kierownik osobom trzecim. Pani kierownik, korzystając z chwili bycia ze mną ,,sam na sam’’, zapewniła, że wózek inwalidzki wzbudza w ludziach zdziwienie tylko przez pierwsze pięć minut, potem ważna jest tylko wydajność i efektywność powierzonej pracy. Dla osoby walczącej na każdym kroku o normalne traktowanie i samodzielność, nie ma i długo nie będzie lepszego komplementu!
Miesiąc stażu w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Olsztynie uświadomił mi kilka rzeczy. Po pierwsze – warto mieć marzenia, nawet jeśli ich spełnienie przychodzi okrężną drogą, i to w momencie, kiedy po studiach przestajesz być takim idealistą jak na początku; po drugie – warto być w biegu, zwłaszcza biegu myśli, warto poddawać się życiowej energii, energii, która nie kategoryzuje ludzi na zdrowych i chorych, lecz po prostu ... jest . A po trzecie? Nawet najbardziej napuszonego lwa ambicji można karmić satysfakcją zawodowej przydatności przy pozornie nieskomplikowanych czynnościach.
Tak oto dobrumbrałem się do kolejnego celu, a teraz … pardon, jadę dalej robić swoje!
M.
Komentarze
Prześlij komentarz