Przejdź do głównej zawartości

65-lecie "Warmii i Mazur"


Maj to tradycyjnie już od wielu lat miesiąc szczególny dla czytelnictwa, książki, kultury oraz ludzi związanych z tą sferą działalności. Co prawda maj 2020 roku nieco odstaje od tego obrazu, ale nie zmienia to naszego kalendarza, który w naszym społecznym krwioobiegu utrwalił się bardzo mocno. Wszak właśnie w maju obchodzimy Dzień Bibliotekarza i Bibliotek, od 2004 roku Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich organizuje ogólnopolską akcję Tygodnia Bibliotek, a 29 maja świętujemy Dzień Działacza Kultury i Drukarza. W maju także obchodzony jest Światowy Dzień Wolności Prasy.

A czy ktoś z Was pamięta jeszcze o tzw. Dniach Kultury, Oświaty, Książki i Prasy?
Co prawda PRL-owskie propagandowe odium ciąży na owych Dniach, jednak to również było majowe święto towarzyszące nam początkowo (od 1946 r.) jako Dni Oświaty, Książki i Prasy, a od 1974 z Kulturą jako pierwszym członem w nazwie. Dlaczego o tym przypominamy? Ano dlatego, że – na fali owych uniesień i zachwytów ówczesnych decydentów nad stanem polskiej kultury – właśnie w maju 1955 roku,  z inicjatywy olsztyńskich środowisk dziennikarsko-literackich, ukazał się miesięcznik „Mazury i Warmia” (od 15 kwietnia 1956 r. przemianowany na dwutygodnik społeczno-kulturalny „Warmia i Mazury”, a od maja 1958 jako miesięcznik kulturalny).

Jakby nie liczyć – w  tegorocznym, jakże niepodobnym do innych majów, obchodzilibyśmy 65-lecie „Warmii i Mazur”, gdyby nie 1990 rok, kiedy to pismo zostało zlikwidowane. Dlaczego przywołujemy ten tytuł akurat teraz? Z kilku powodów: był to jeden z pierwszych periodyków społeczno-kulturalnych w naszym kraju i – pomijając liczne perturbacje polityczne, z jakimi w swej historii się borykał – stanowił „iskrę” dla powstania Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego „Pojezierze”, które w założeniach pierwotnych miało być przede wszystkim wydawcą prasowym (od  sierpnia 1957 roku Stowarzyszenie wydawało także tygodnik „Panorama Północy). W roku 1961 RSW „Prasa” przejęła „Panoramę” a sześć lat później „Warmię i Mazury”. Próby reaktywowania miesięcznika na przełomie 2000/2001 roku przez olsztyńskie Stowarzyszenie Kulturalne MEM, po wydaniu dziewięciu numerów, zakończyły się fiaskiem. W powstałej luce na rynku czasopism o charakterze społeczno-kulturalnym pojawił się w 2008 roku  „VariArt” – pismo kulturalno-literackie, wydawane przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną im. Emilii Sukertowej-Biedrawiny w Olsztynie. I trwa. I oby trwał jak najdłużej.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć robio

Gwara warmińska. Elementarz i komentarz

 I. Lewandowska, E. Cyfus,  Elementarz gwary warmińskiej. Rodzina, dom i zagroda ,   LGD "Południowa Warmia", Barczewo 2012, 62 s. (z CD) Język, którym posługiwali się autochtoni na Warmii (warm. hizyge - tutejsi), w 2012 roku doczekał się swojego elementarza. Wano wejta. Łuradowoła by sia moja óma, Warnijko w Nagladach łurodzona, co by ino ziedziała, że je tero ksiónżka o tym, jak godoć po naszamu*.   Óma móziła po naszamu** , po polsku i po niemiecku. Jej sześcioro dzieci pamięta warmińską gwarę, w której się wychowywało.   Tym większe było zainteresowanie mojej Mamy, najmłodszej córki Babci, publikacją I. Lewandowskiej i E. Cyfusa. Książka chibko przywołała wiele wspomnień, jak to łu noju było*** .  Wyrażając ogromne uznanie  dla pracy I. Lewandowskiej i E. Cyfusa, podajemy w poniższym komentarzu różnice między wykładnią w "Elementarzu...", a językiem mówionym z okolic Gietrzwałdu. Nie ma ich wiele, ale skoro się pojawiły, wydają się wa

Kurpiowsko-mazurskie fafernuchy

W kilku książkach o tradycjach kulinarnych Warmii i Mazur znalazłam informacje o fafernuchach – niemożliwie twardych ciastkach w charakterystycznym kształcie kopytek, będących świetnym dodatkiem do… wódki. Kurpiowsko-mazurskie łakocie Jednym tchem wymienia się je z innymi daniami o dziwnych nazwach jak dzyndzałki, farszynki czy karmuszka. Nie świadczy to jednak o tym, że owe fafernuchy wyszły z kuchni dawnych Warmiaków albo Mazurów. Jak się przekonałam, nadal współczesnym mieszkańcom naszego województwa pozostają dość obce. Słusznie natomiast łączy się je z Kurpiami i ich dziedzictwem kulinarnym. Ciekawie na ich temat pisze autor bloga Weganon. Warto jednak tylko zastanowić się czy faktycznie ciacha przywędrowały z Mazur na Mazowsze, czy może odwrotnie. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą sami Mazurzy, kierunek przenikania się kultur może być zaskakujący i nieoczywisty.  Pieprzowe ciasteczka Sama nazwa tych „pogryzajek” pochodząca z niemieckiego „pfefferkuchen” może też mie