Biblioteka to kosmos, bibliotekarze to astronauci obracający się
wśród różnych obiektów bibliotecznych-ciał niebieskich. Jedne
się bada, inne – upowszechnia, eksploruje, okazuje, jeszcze inne z
kolei wygasają i znikają. Skąd nagle to bezkresne skojarzenie? Po pierwsze, każdy, kto był na wycieczce w którymś z naszych
magazynów, wie, jak wiele różnego typu zasobów rozpycha
biblioteczne półki. A przecież co dzień przybywają nowe –
książki, filmy, płyty, filmy, czasopisma, o dokumentach życia
społecznego nie wspominając. Uniwersum stale się rozszerza,
jakkolwiek w ramach procesu zaczytywania bestsellerów i czasopism
oraz przy koniecznej selekcji pewne obiekty znikają. Ich miejsce jednak
bardzo szybko zajmują nowe, kolorowe, szeleszczące, pełne
dźwięków, obrazów i liter zasoby. Ewolucja trwa.
Kosmosem bywa również żmudne poszukiwanie informacji
potrzebnej do jakiejś pracy naukowej lub szkolnej, do pielęgnowania
osobistej pasji, lub w celu wspomożenia pamięci. I skoro bazy
danych i katalogi rzeczywiście przypominają niekończące się
spisy kolejnych gwiazd, do ich przeszukiwania często potrzebny jest
zaprawiony w wirówce tworzenia i korygowania bibliografii specjalista od kosmicznej prędkości zapisania i
wyszukania informacji – bibliotekarz.
Ale co teraz – w tym dziwnym i trochę niepokojącym czasie?
Koronawirus wpłynął na wszystkie miejsca, w których zbierają
się ludzie, więc również i na pracę naszej biblioteki. Czy nasz
komos zastygł i ciała niebieskie-zbiory biblioteczne przestały się
obracać wokół sfer czytelnictwa? Nie! Biblioteka – jakkolwiek
jest zamknięta i czytelnikom „na zewnątrz” może się wydawać,
iż jest martwa – nadal żyje i działa właśnie dla swoich
użytkowników, tylko że w obiegu wewnętrznym. Wbrew pozorom więc,
kiedy nikt z czytelników nie może wejść do środka, wypożyczanie
i czytanie w murach Starego Ratusza, w Piątce i Muzotece ustało,
komputery zazwyczaj oblegane, odpoczywają, a gry i muzyka mają
przerwę, ręce, które na co dzień zajmują się zbiorami, czynią
to nadal. Bibliotekarze pracują, każdy w swoim dziale i zakresie. A
jak wygląda to życie wewnętrzne w Pracowni Regionalnej? Pracujemy
na miejscu oraz zdalnie na swoich komputerach, poprawiając bazy,
uzupełniając bibliografię, tworząc opisy bibliograficzne z
bieżących czasopism, opracowując dokumenty życia społecznego.
Artykuły do naszych czasopism „się piszą”. Biblioteka cyfrowa
powiększa się o nowe obiekty zabytkowe, które każdy może oglądać
w domu, czyli nadal trwa proces skanowania i wprowadzania do WMBC.
Jednym słowem – informacje zostają zachowane, utrwalone oraz są
rozpowszechniane znanymi i kochanymi kanałami.
A jak to jest pracować w domu? Dla człowieka, który „zawsze”
kojarzył pracę z jakimś konkretnym zakładem jest to ciekawe
doświadczenie. Znane domowe warunki plus kot z samozwańczym mianem
młodszego bibliotekarza, który bardzo pomaga, głośno chrapiąc, a
przed nami komputer nie z filmem o śmiesznych szopach praczach, ale
z bazą i katalogiem. Wszystko mierzalne – galaktyka informacji
powiększa się. Jest to też pewnego typu zamknięcie, które –
płynąc na fali obrazów kosmicznych – kojarzy się z… kapsułą
kosmiczną. Wyobraźnię wspomagają filmy, jak choćby jeden z
nowszych „Pierwszy człowiek”, czy nawet takie wydarzenie z przeszłości, jak spotkanie z „prawdziwym kosmonautą”,
czyli z Mirosławem Hermaszewskim. Spotkanie to odbyło się w Starym
Ratuszu jesienią w 2010 r., dość dawno, ale pozostało w pamięci jako jedyne w
swoim rodzaju, niezapomniane i absolutnie fascynujące. To, co
Hermaszewski opowiadał (a co potwierdzają i mnożą informacje w autobiografiach i relacjach), było niesamowite, napełniające
podziwem, grozą, ciekawością, ale i trochę smutkiem. Lot w kosmos
oznaczał dłuższe zamknięcie w konkretnej stosunkowo niewielkiej
przestrzeni, pewną decyzyjność – choćby o trajektorii lotu, ale jednoczesne
poczucie bycia niesionym przez jakąś siłę niezależną od
człowieka, i przeżywanie zarówno strachu, poczucia
odpowiedzialności, ciekawości, radości. Sprawa, która ma swoją
cenę – coś, co zależy trochę od jednego człowieka, trochę od
zespołu, w którym niejako, ale i konkretnie, się jest i który robi
coś nie tylko dla siebie.
I teraz, kiedy tyle w naszej codzienności się zmieniło, znowu to samo:
kapsuła, zamknięcie, przyrządy, wskaźniki, raportowanie,
odczytywanie, badanie, pisanie, ŁĄCZNOŚĆ.
Bibliotekarze
pozdrawiają ze swoich kapsuł kosmicznych.
AR
Komentarze
Prześlij komentarz