Przejdź do głównej zawartości

Niebo z emalii


Dzieło Stefana Knappa w atrium Planetarium (fot. Anna Rau)

W atrium budynku dzielonego przez dwie niezwykle ważne dla Olsztyna instytucje - Galerię Sztuki BWA oraz Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne – można podziwiać intrygującą kompozycję złożoną z 205 płytek. Niektóre z nich są wybrzuszone,  wszystkie zaś tworzą „dywan” z kolorowych kopuł lub - jak inni powiadają - „emaliowane niebo”. Twórcą tej instalacji był Stefan Knapp – urodzony w Biłgoraju artysta plastyk i rzeźbiarz, jak również lotnik RAF w okresie II wojny światowej. (Inne dzieło tego twórcy to wiszący w holu Planetarium portret Mikołaja Kopernika). Dorobek artystyczny Stefana Knappa jest bogaty, jakkolwiek większość jego dzieł znajduje się za granicą (warto wspomnieć choćby siedzibę ONZ w Genewie, czy lotnisko Heathrow), gdyż plastyk podczas wojny – po straszliwych doświadczeniach na Syberii – osiadł w Wielkiej Brytanii. Wspomniana wcześniej kompozycja z pomalowanego emalią metalu była darem artysty dla Olsztyna z okazji 500-lecia  urodzin Mikołaja Kopernika. W zeszłym tygodniu (12.10.16) Aeroklub Warmińsko-Mazurski, Klub Seniorów Lotnictwa w Olsztynie oraz BWA uczciły Stefana Knappa w Olsztynie. Sam dzień był nieprzypadkowy, gdyż 12 października br. to 20. rocznica śmierci artysty (1996). Wieczorem w Galerii odbyła się promocja wspomnień Knappa pt. „Kwadratowe słońce”. Jest to drugie (poprawione) wydanie tej książki, a w prace nad nią zaangażowani byli Kazimierz Brakoniecki (opracowanie przekładu Marii Tarczyńskiej z 1987 r.), Marek Barański (redakcja wydawnicza) oraz Tadeusz Burniewicz (opracowanie graficzne). Wszystkie wystąpienia – odsłaniające kulisy powstania książki - były bardzo interesujące, jednak do najciekawszych zaliczyłabym pełną zaangażowania pogadankę Jerzego Zofki (Prezes Regionalnego Klubu Seniorów Lotnictwa w Olsztynie) na temat biografii artysty.
Kolejną częścią uroczystości było odsłonięcie tablicy poświęconej Stefanowi Knappowi (jest ona umieszczona tuż przy jego emaliowanym dziele). Na zakończenie zaś wyemitowano film dokumentalny o artyście (scenariusz i reżyseria: Maria Mrożek; zdjęcia Andrzej Żydaczewski). Był on interesujący nie tylko przez wzgląd na temat, lecz również sam w sobie - jako dzieło powstałe w czasie, gdy dominował inny typ montażu i narracji filmowej. 
Knapp Day (to oficjalna nazwa imprezy) był tym bardziej ciekawym doświadczeniem, że sam artysta jest w Olsztynie stosunkowo mało znany, a przecież tak bardzo wart uwagi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć robio

Gwara warmińska. Elementarz i komentarz

 I. Lewandowska, E. Cyfus,  Elementarz gwary warmińskiej. Rodzina, dom i zagroda ,   LGD "Południowa Warmia", Barczewo 2012, 62 s. (z CD) Język, którym posługiwali się autochtoni na Warmii (warm. hizyge - tutejsi), w 2012 roku doczekał się swojego elementarza. Wano wejta. Łuradowoła by sia moja óma, Warnijko w Nagladach łurodzona, co by ino ziedziała, że je tero ksiónżka o tym, jak godoć po naszamu*.   Óma móziła po naszamu** , po polsku i po niemiecku. Jej sześcioro dzieci pamięta warmińską gwarę, w której się wychowywało.   Tym większe było zainteresowanie mojej Mamy, najmłodszej córki Babci, publikacją I. Lewandowskiej i E. Cyfusa. Książka chibko przywołała wiele wspomnień, jak to łu noju było*** .  Wyrażając ogromne uznanie  dla pracy I. Lewandowskiej i E. Cyfusa, podajemy w poniższym komentarzu różnice między wykładnią w "Elementarzu...", a językiem mówionym z okolic Gietrzwałdu. Nie ma ich wiele, ale skoro się pojawiły, wydają się wa

Kurpiowsko-mazurskie fafernuchy

W kilku książkach o tradycjach kulinarnych Warmii i Mazur znalazłam informacje o fafernuchach – niemożliwie twardych ciastkach w charakterystycznym kształcie kopytek, będących świetnym dodatkiem do… wódki. Kurpiowsko-mazurskie łakocie Jednym tchem wymienia się je z innymi daniami o dziwnych nazwach jak dzyndzałki, farszynki czy karmuszka. Nie świadczy to jednak o tym, że owe fafernuchy wyszły z kuchni dawnych Warmiaków albo Mazurów. Jak się przekonałam, nadal współczesnym mieszkańcom naszego województwa pozostają dość obce. Słusznie natomiast łączy się je z Kurpiami i ich dziedzictwem kulinarnym. Ciekawie na ich temat pisze autor bloga Weganon. Warto jednak tylko zastanowić się czy faktycznie ciacha przywędrowały z Mazur na Mazowsze, czy może odwrotnie. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą sami Mazurzy, kierunek przenikania się kultur może być zaskakujący i nieoczywisty.  Pieprzowe ciasteczka Sama nazwa tych „pogryzajek” pochodząca z niemieckiego „pfefferkuchen” może też mie