Przejdź do głównej zawartości

Ranking, podczas którego Sienkiewicz ściskałby kciuki



Wszyscy kochają rankingi, ankiety, zabawy psychologiczne i quizy. No dobrze, większość kocha… A skoro tak, to pamiętajmy, że 3 września rozpoczęliśmy w ramach dorocznego Narodowego Czytania coś, w czym jeszcze można uczestniczyć… Ale szybko, szybko, bo termin mija!
A wszystko przez „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza, gdyż w tym roku szaleństwo Narodowego Czytania objęło bowiem właśnie tę książkę. Może dlatego – że choć i „Krzyżacy” są znani (oraz bliscy naszemu regionalnemu sercu z wiadomych przyczyn), i „Trylogia – to jednak właśnie za powieść o wielkim pożarze Rzymu nasz pisarz zyskał międzynarodowe uznanie i Literackiego Nobla. W Dniu Narodowego Czytania AD 2016 na Starym Mieście odbyła się impreza, w której Pracownia Regionalna WBP również miała swój udział. Wymyśliliśmy Ranking na Najbardziej Poruszającą Scenę w „Quo vadis”! A głosować można było podczas imprezy na tabletach – aby wszyscy uczestnicy wydarzenia (i mieszkańcy miasta i turyści) na bieżąco mogli się włączyć, albo nawet i teraz – na stronie internetowej WBP. Oto link: http://www.wbp.olsztyn.pl/quovadis/

Książki chyba nie trzeba za bardzo opisywać, gdyż można ją lubić albo nie, ale nie sposób jej nie znać. Historia o miłości dwojga młodych ludzi z różnych sfer społecznych (patrycjusz rzymski i urocza, skromna dziewczyna sprowadzona z dalekiej Słowiańszczyzny) na tle wielkich zawirowań dziejowych (trudne początki chrześcijaństwa, rządy szalonego cesarza Nerona, wielkie zniszczenie miasta) porusza do dziś wielu. A chyba każdy, kto przeczytał jakąś lekturę, wybiera sobie choć jeden ulubiony moment, dla którego warto było podjąć „trud” czytania…
Wybraliśmy sześć scen zróżnicowanych pod względem okoliczności, przesłania i napięcia, aby każdy – ten, co lubi horror, jak i miłośnik romansu, czy przygód, czy wreszcie literackiej zadumy, znalazł coś dla siebie. I oto przedstawiamy w kolejności losowej:
- dzielnego Ursusa, który bronił życia swojej podopiecznej do utraty tchu i wbrew nadziei;
- młodych Ligię i Winicjusza poznających po raz pierwszy smak mocnej miłości wbrew okolicznościom;
- żarliwość i czystość wiary pierwszych chrześcijan – korzenie kultury europejskiej;
- szaleńczy i godny podziwu przepych oraz różnorodność zepsutego dworu Nerona;
- oddanie i cierpliwość – zdawałoby się – niemożliwej do spełnienia miłości cichej Eunice;
- pasję i bezkompromisowość w spełnianiu swoich wizji ukonkretnione w pożarze wywołanym rozkazem Nerona.
Co wybierasz? Miłość czy zepsucie, wiarę czy szaleństwo, oddanie czy odwagę?
Potem, już na marginesie zabawy literackiej, można się też zamyślić, co taki wybór mówi o samym głosującym. Czy to nie ciekawe?
Glosowanie trwa do 12 września 2016 r.

Ilustracją powyższego tekstu jest jedna z przedwojennych kart pocztowych znajdujących się zbiorach dżs WBP w Olsztynie. Karta Sienkiewiczowska i bardzo związana z tematem. Można ją podziwiać w Pracowni Regionalnej lub obejrzeć w powiększeniu dzięki Warmińsko-Mazurskiej Bibliotece Cyfrowej http://wmbc.olsztyn.pl/dlibra/docmetadata?id=131&from=&dirids=1&ver_id=&lp=2&QI=


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć robio

Gwara warmińska. Elementarz i komentarz

 I. Lewandowska, E. Cyfus,  Elementarz gwary warmińskiej. Rodzina, dom i zagroda ,   LGD "Południowa Warmia", Barczewo 2012, 62 s. (z CD) Język, którym posługiwali się autochtoni na Warmii (warm. hizyge - tutejsi), w 2012 roku doczekał się swojego elementarza. Wano wejta. Łuradowoła by sia moja óma, Warnijko w Nagladach łurodzona, co by ino ziedziała, że je tero ksiónżka o tym, jak godoć po naszamu*.   Óma móziła po naszamu** , po polsku i po niemiecku. Jej sześcioro dzieci pamięta warmińską gwarę, w której się wychowywało.   Tym większe było zainteresowanie mojej Mamy, najmłodszej córki Babci, publikacją I. Lewandowskiej i E. Cyfusa. Książka chibko przywołała wiele wspomnień, jak to łu noju było*** .  Wyrażając ogromne uznanie  dla pracy I. Lewandowskiej i E. Cyfusa, podajemy w poniższym komentarzu różnice między wykładnią w "Elementarzu...", a językiem mówionym z okolic Gietrzwałdu. Nie ma ich wiele, ale skoro się pojawiły, wydają się wa

Kurpiowsko-mazurskie fafernuchy

W kilku książkach o tradycjach kulinarnych Warmii i Mazur znalazłam informacje o fafernuchach – niemożliwie twardych ciastkach w charakterystycznym kształcie kopytek, będących świetnym dodatkiem do… wódki. Kurpiowsko-mazurskie łakocie Jednym tchem wymienia się je z innymi daniami o dziwnych nazwach jak dzyndzałki, farszynki czy karmuszka. Nie świadczy to jednak o tym, że owe fafernuchy wyszły z kuchni dawnych Warmiaków albo Mazurów. Jak się przekonałam, nadal współczesnym mieszkańcom naszego województwa pozostają dość obce. Słusznie natomiast łączy się je z Kurpiami i ich dziedzictwem kulinarnym. Ciekawie na ich temat pisze autor bloga Weganon. Warto jednak tylko zastanowić się czy faktycznie ciacha przywędrowały z Mazur na Mazowsze, czy może odwrotnie. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą sami Mazurzy, kierunek przenikania się kultur może być zaskakujący i nieoczywisty.  Pieprzowe ciasteczka Sama nazwa tych „pogryzajek” pochodząca z niemieckiego „pfefferkuchen” może też mie