Blogi modowe od tak długiego czasu święcą swój triumf, że
już nie tylko nie można tego zjawiska ignorować, czy nawet twierdzić, że „po
prostu mają swoje pięć minut”, lecz trzeba z pokorą przyznać, iż stały się jednym z punktów popkultury tego pięciolecia (przynajmniej polskiego
– na świecie oczywiście nastąpiło to o wiele wcześniej). Z drugiej strony wiele
z tych blogów stanowi naprawdę profesjonalne publikacje, w dobrym stylu i z
pięknymi, artystycznymi zdjęciami. Wiele
z nich również porusza się nie tylko po odzieżowych klimatach, lecz i dotyka
tematów z innych sfer życia . I dzięki temu dosłużyło się miana „popularnych” czy
„kultowych”, gdyż regularnie do nich zaglądają tysiące internautów. Jednym z takich popularnych (i bardzo
interesujących) blogów jest ten autorstwa Joanny Glogazy, tej samej, która
wydała niedawno książkę o slow fashion, czyli mądrym zarządzaniu swoimi
ubraniami, zakupami, swoim stylem i nawet – górnolotnie mówiąc - życiem, czyli bez konsumpcjonizmu, poddawania
się manipulacji i ogólnego przeładowania. Na jej blogu pojawił się w lutym
bieżącego roku (mały poślizg ups) wpis z wątkiem bibliotekarskim! Pod tytułem „Co byście robili, gdybyście nie
robili tego, co robicie?” kryje się spore rozważanie na temat mniej lub
bardziej dziwnych, intrygujących, ciekawych, barwnych marzeń blogerki co do
swojej ewentualnej niedoszłej pracy. I wśród takich zawodów jak konsjerż w
luksusowym hotelu oraz trener psich gwiazd znalazła się również bibliotekarka!
Blogerka uzasadniła to w ten sposób: „zawsze zachwycały mnie kartoniki równo
poukładane w drewnianych szufladkach, spokój i charakterystyczny zapach
bibliotek. No i te nieskończone rzędy książek czekających na przeczytanie!
Najchętniej objęłabym tę posadę w którejś z monumentalnych, starych bibliotek,
ale mała wiejska placówka, jak ta, w której jako dziecko wypożyczałam książki,
też brzmi bardzo kusząco”. Miło przeczytać coś takiego o naszym zawodzie,
zwłaszcza że chyba nikt z nas, bibliotekarzy, tak o sobie nie myśli?... (może
się mylę). Kartoniki i szuflady katalogów odeszły w dal, za to regały
kompaktowe, digitalizacja, modernizacja, komputeryzacja zakradają się coraz bardziej
do nawet najdalszych od aglomeracji placówek bibliotecznych. Czyż to nie
zabawne, że czas leci, innowacje następują, a pewna marka zawodu (spokój,
statyczność, niezmienność, trwałość, magia miejsca) pozostaje?... Tak czy owak,
miło wykonywać Zawód Marzeń.
![]() |
Bibliotekarki Powiatowej Biblioteki Publicznej w Górowie Iławeckim
1949 r.
Ze zbiorów dżs WBP w Olsztynie
|
Komentarze
Prześlij komentarz