Niemały sukces książki Miłoszewskiego „Gniew” pokazał, jak bardzo lubimy, gdy niesamowitą akcję powieści autor zechce osadzić w znajomych nam okolicach. Frajdę sprawia wówczas nie tylko kryminalna zagadka, ale też podążanie za bohaterem w miejsca codziennie mijane, choć widziane już z innej perspektywy. Ta sama kawiarnia, po lekturze już nie jest taka sama. Rzecz ma się podobnie z filmami. Nie wiem czy tego typu emocje budzą wytwory kultury w mieszkańcach choćby Nowego Jorku, który jest tłem dla tysięcy produkcji i wydawnictw, ale w Olsztynie i owszem. Jeśli gdziekolwiek pojawi się wzmianka czy migawka zdradzająca, że akcja dzieje się w naszym mieście, czytelnicy i widzowie od razu skrzętne odnotowują ten fakt. Jeśli zaś mamy do czynienia z dziełem kultowym, należy się wręcz spodziewać, że po jakimś czasie do rąk fanów trafi kompletny zbiór cennych informacji, a osławione miejsca nabiorą statusu lokalnej atrakcji. Tak stało się z bardzo popularnym już w latach 60-tych polskim seri...
Warmia i Mazury okiem bibliotekarza