Przejdź do głównej zawartości

OZGraf świętuje - a my tam byliśmy, miód i wino piliśmy...

Fragment z publikacji jubileuszowej 40 lat OZGraf
Wczoraj o 15.00 odbyła się w atrium Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej ważna – nie tylko dla naszej biblioteki – uroczystość. Uroczystość przez duże „U”. Ale może od początku...
W tym roku Olsztyńskie Zakłady Graficzne im. Seweryna Pieniężnego obchodzą 70-lecie swego istnienia. Nasza Biblioteka włączyła się pracą, zaangażowaniem oraz (oczywiście) dobrymi myślami i życzeniami dla Jubilata w świętowanie tej ważnej dla miasta i regionu (oraz wielu innych miejsc, jako że twory drukarskie  OZGraf wędrują naprawdę bardzo daleko) rocznicy. W Galerii Stary Ratusz można więc już teraz podziwiać imponującą wystawę dokumentującą historię Zakładów.  Jest ona tym bardziej niezwykła, że dzięki qr kodom stanowi jednocześnie portal do innej wirtualnej ekspozycji, czyli „Archiwum OZGraf” – stale powiększającej się kolekcji różnorakich obiektów związanych z Jubilatem: zdjęć przedstawiających pracowników, sam zakład, jego ważne momenty i rekreacje, kronik, numerów czasopisma „Czcionką i Słowem” (rzadkość!), wydawnictw jubileuszowych oraz wielu innych. Wspaniały materiał dokumentacyjny, który jako Pracownia Regionalna z przyjemnością opracowaliśmy i umieściliśmy dzięki pozwoleniu OZGraf w naszej Warmińsko-Mazurskiej Bibliotece Cyfrowej.

Wracając do samej uroczystości: rzeczywiście była godna budzącej szacunek rocznicy (interesujące i pełne zaangażowania wystąpienia, szczere gratulacje i życzenia) przede wszystkim dlatego, że uczestniczyli w niej pracownicy OZGraf, w tym wielu emerytowanych. Można było odczuć autentyczne wzruszenie na widok ich radości podczas czytania wyeksponowanych tekstów czy oglądania archiwalnych zdjęć (okrzyki podczas rozpoznawania swoich twarzy na nich bezcenne!). Podczas wernisażu zaprezentowano też  dwie świeże i po stokroć związane z jubileuszem publikacje: Olsztyńskie Zakłady Graficzne 1945-2015 Pawła P. Warota (Olsztyńskie Zakłady Graficzne S.A. 2015) oraz Dni Seweryna Pieniężnego w Olsztynie (opracowanie Ireneusz St. Bruski, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich 2015), które szczerze polecamy.
Następnych 70-ciu i jeszcze więcej lat w obfitości i wśród realizacji samych udanych projektów Olsztyńskim Zakładom Graficznym życzymy!!!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć robio

Gwara warmińska. Elementarz i komentarz

 I. Lewandowska, E. Cyfus,  Elementarz gwary warmińskiej. Rodzina, dom i zagroda ,   LGD "Południowa Warmia", Barczewo 2012, 62 s. (z CD) Język, którym posługiwali się autochtoni na Warmii (warm. hizyge - tutejsi), w 2012 roku doczekał się swojego elementarza. Wano wejta. Łuradowoła by sia moja óma, Warnijko w Nagladach łurodzona, co by ino ziedziała, że je tero ksiónżka o tym, jak godoć po naszamu*.   Óma móziła po naszamu** , po polsku i po niemiecku. Jej sześcioro dzieci pamięta warmińską gwarę, w której się wychowywało.   Tym większe było zainteresowanie mojej Mamy, najmłodszej córki Babci, publikacją I. Lewandowskiej i E. Cyfusa. Książka chibko przywołała wiele wspomnień, jak to łu noju było*** .  Wyrażając ogromne uznanie  dla pracy I. Lewandowskiej i E. Cyfusa, podajemy w poniższym komentarzu różnice między wykładnią w "Elementarzu...", a językiem mówionym z okolic Gietrzwałdu. Nie ma ich wiele, ale skoro się pojawiły, wydają się wa

Kurpiowsko-mazurskie fafernuchy

W kilku książkach o tradycjach kulinarnych Warmii i Mazur znalazłam informacje o fafernuchach – niemożliwie twardych ciastkach w charakterystycznym kształcie kopytek, będących świetnym dodatkiem do… wódki. Kurpiowsko-mazurskie łakocie Jednym tchem wymienia się je z innymi daniami o dziwnych nazwach jak dzyndzałki, farszynki czy karmuszka. Nie świadczy to jednak o tym, że owe fafernuchy wyszły z kuchni dawnych Warmiaków albo Mazurów. Jak się przekonałam, nadal współczesnym mieszkańcom naszego województwa pozostają dość obce. Słusznie natomiast łączy się je z Kurpiami i ich dziedzictwem kulinarnym. Ciekawie na ich temat pisze autor bloga Weganon. Warto jednak tylko zastanowić się czy faktycznie ciacha przywędrowały z Mazur na Mazowsze, czy może odwrotnie. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą sami Mazurzy, kierunek przenikania się kultur może być zaskakujący i nieoczywisty.  Pieprzowe ciasteczka Sama nazwa tych „pogryzajek” pochodząca z niemieckiego „pfefferkuchen” może też mie