Przejdź do głównej zawartości

Rodzina.pl w trasie

Wakacje się kończą, dzieciaki do szkoły, a tymczasem wpadł mi w ręce, trochę po czasie, kolejny ciekawy przewodnik turystyczny. Rzadko trafiają się bowiem tego typu publikacje przygotowane specjalnie z myślą o najmłodszych i ich rodzicach. Autorzy, czyli Anna i Krzysztof Kobusowie, proponują w „Polsce pełnej przygód” odwiedzić na Warmii i Mazurach siedem niezwykłych miejsc.

Trzy pierwsze to propozycja dla miłośników wszystkiego, co militarne. W Działdowie – bardzo nowoczesne muzeum, gdzie za pomocą ekranów dotykowych, projektorów 3D i hełmów projekcyjnych można zobaczyć jak wyglądała armia państwa krzyżackiego, taktyka wojenna, animacje bitew, strategie i uzbrojenie. W Gierłoży – Mazurolandia, czyli alternatywa dla osławionej już Kwatery Hitlera. Na starsze dzieciaki czekają tu quady i turniej paintballa, na mniejszych - park miniaturowych zabytków. Pod Grunwaldem natomiast obozowisko i lipcowa rekonstrukcja. A co dla miłośników przyrody? Przejazd po Kanale Elbląskim, farma oswojonych jeleni w Kosewie albo kajakowa wyprawa prawdziwych traperów po Krutyni. Przewodnik ma tę ogromną zaletę, że mało kreatywnym opiekunom podpowiada, jak zająć czas zabawą. Bo czy przyszło wam do głowy, żeby przywiązać do dziecka siedzącego w kajaku jego słodki prowiant dryfujący na wodzie. Nazywa się to „pływającym skarbem Kapitana Morgana”. Poza tymi atrakcjami autorzy polecają jeszcze kilkadziesiąt innych w naszym regionie, gdzie warto zrobić rodzinny wypad nawet w weekend, nie czekając na następne wakacje. Dobrze pomyślana i przygotowana publikacja (są adresy stron www i noclegi).

anita

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć robio

Gwara warmińska. Elementarz i komentarz

 I. Lewandowska, E. Cyfus,  Elementarz gwary warmińskiej. Rodzina, dom i zagroda ,   LGD "Południowa Warmia", Barczewo 2012, 62 s. (z CD) Język, którym posługiwali się autochtoni na Warmii (warm. hizyge - tutejsi), w 2012 roku doczekał się swojego elementarza. Wano wejta. Łuradowoła by sia moja óma, Warnijko w Nagladach łurodzona, co by ino ziedziała, że je tero ksiónżka o tym, jak godoć po naszamu*.   Óma móziła po naszamu** , po polsku i po niemiecku. Jej sześcioro dzieci pamięta warmińską gwarę, w której się wychowywało.   Tym większe było zainteresowanie mojej Mamy, najmłodszej córki Babci, publikacją I. Lewandowskiej i E. Cyfusa. Książka chibko przywołała wiele wspomnień, jak to łu noju było*** .  Wyrażając ogromne uznanie  dla pracy I. Lewandowskiej i E. Cyfusa, podajemy w poniższym komentarzu różnice między wykładnią w "Elementarzu...", a językiem mówionym z okolic Gietrzwałdu. Nie ma ich wiele, ale skoro się pojawiły, wydają się wa

Kurpiowsko-mazurskie fafernuchy

W kilku książkach o tradycjach kulinarnych Warmii i Mazur znalazłam informacje o fafernuchach – niemożliwie twardych ciastkach w charakterystycznym kształcie kopytek, będących świetnym dodatkiem do… wódki. Kurpiowsko-mazurskie łakocie Jednym tchem wymienia się je z innymi daniami o dziwnych nazwach jak dzyndzałki, farszynki czy karmuszka. Nie świadczy to jednak o tym, że owe fafernuchy wyszły z kuchni dawnych Warmiaków albo Mazurów. Jak się przekonałam, nadal współczesnym mieszkańcom naszego województwa pozostają dość obce. Słusznie natomiast łączy się je z Kurpiami i ich dziedzictwem kulinarnym. Ciekawie na ich temat pisze autor bloga Weganon. Warto jednak tylko zastanowić się czy faktycznie ciacha przywędrowały z Mazur na Mazowsze, czy może odwrotnie. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą sami Mazurzy, kierunek przenikania się kultur może być zaskakujący i nieoczywisty.  Pieprzowe ciasteczka Sama nazwa tych „pogryzajek” pochodząca z niemieckiego „pfefferkuchen” może też mie