Przejdź do głównej zawartości

Historia miasta z opowieści utkana


W zeszłym roku ukazały się dwie książki, które mnie zafascynowały, a mianowicie Dawna Ostróda w stu ilustrowanych opowieściach Janusza B. Kozłowskiego oraz Dawne Giżycko w stu ilustrowanych opowieściach Jana Sekty. Wtem przypomniałam sobie, że nie są to pierwsze publikacje przybliżające historię miast "w stu ilustrowanych opowieściach" - w roku 2013 Oficyna Wydawnicza Retman wydała Dawne Węgorzewo, rok później Dawne Dąbrówno, następnie w 2016 roku Dawny Morąg i w 2018 roku Dawne Nowe Miasto Lubawskie. Niemniej to właśnie ubiegłoroczne wydawnictwa zainspirowały mnie do stworzenia tejże recenzyjki. 

Każda z wymienionych książek ma identyczny układ - ilustracja, a pod nią tytułowa opowieść o wybranym aspekcie miejskiego życia. Teksty nie są długie, aczkolwiek w ciekawy sposób przedstawiają ważne dla danej miejscowości wydarzenia, miejsca czy osobistości. Zatrzymajmy się jednak na ikonografii, bowiem jest ona niezwykle istotnym elementem omawianych publikacji. Przeglądając książki można odnieść wrażenie, że autorzy z pietyzmem dobrali ilustracje wzbogacając je wspomnianymi zapiskami na temat szeroko pojętego życia gospodarczego, społecznego i kulturalnego. Każda widokówka czy też fotografia została szczegółowo podpisana, a na końcu publikacji znajduje się indeks precyzujący, z jakich to zbiorów pochodzi dany obiekt. Co ciekawe, niektóre opowieści opatrzone zostały również ilustracją "uzupełniającą", czyli sfotografowanymi artefaktami i dokumentami życia społecznego takimi jak broszury czy reklamy. Zwróćcie też uwagę na wyklejki - czyż nie genialnym jest pomysł, by wyeksponować za ich pomocą dawne plany miast? 

Cokolwiek Oficyna Wydawnicza Retman wyda - jest to doskonałe. Dobry skład, odpowiedni materiał ikonograficzny wzbogacający tekst, świetnie dobrana czcionka i przejrzysty układ sprawiają, że korzystanie z tychże publikacji to czysta przyjemność. Tak jest i w przypadku całego cyklu "w stu ilustrowanych opowieściach". Nie mogę jednakże pominąć jeszcze jednego elementu, jakim jest... papier. W wydawnictwach, w których ikonografia jest równie ważna co tekst, ma on ogromne znaczenie, bowiem nie tylko pozwala dojrzeć najmniejsze szczegóły na zamieszczonych ilustracjach, ale także potęguje doznania estetyczne. W omawianych książkach idealnie dobrany papier sprawia, że mamy ochotę chłonąć miasta i ich historię karta po karcie.

Książkę możecie czytać w dowolny sposób - przykładnie od pierwszej do ostatniej strony, bądź wyrywkowo, zachwycając się każdą historią z osobna. Jedno jest pewne - odkrywanie kolejnych kart książki to swoista podróż po wybranym mieście. Ja nie ukrywam, że czekam z niecierpliwością na kolejne miejscowości. I nie podam Wam tutaj, drodzy Czytelnicy, namiarów tylko na jedną ze wspomnianych książek, bo... powinniście przeczytać je wszystkie! 


Dawne Węgorzewo w stu ilustrowanych opowieściach / Jerzy M. Łapo. - Dąbrówno : Oficyna Wydawnicza Retman, 2013. - 112 s. : il. ; 29 cm. - Indeks. - Bibliogr. s. 111. - ISBN 978-83-62552-68-9

Dawne Dąbrówno w stu ilustrowanych opowieściach / Waldemar Mierzwa. - Dąbrówno : Oficyna Wydawnicza Retman, 2014. - 112 s. : il. ; 29 cm. - Indeks. - Bibliogr. s. 111. - ISBN 978-83-62552-29-0

Dawny Morąg w stu ilustrowanych opowieściach / Sonia Solarz-Taciak, Piotr W. Taciak. - Dąbrówno : Oficyna Wydawnicza Retman, 2016. - 112 s. : il. ; 29 cm. - Indeks. - Bibliogr. s. 111. - ISBN 978-83-62552-65-8

Dawne Nowe Miasto Lubawskie w stu ilustrowanych opowieściach / Dariusz Andrzejewski. - Dąbrówno : Oficyna Wydawnicza Retman, 2018. - 112 s. : il. ; 29 cm. - Indeks. - Bibliogr. s. 111. - ISBN 978-83-62552-14-6

Dawna Ostróda w stu ilustrowanych opowieściach / Janusz B. Kozłowski. - Dąbrówno : Oficyna Wydawnicza Retman, 2020. - 112 s. : il. ; 29 cm. - Indeks. - Bibliogr. s. 111. - ISBN 978-83-62552-66-5

Dawne Giżycko w stu ilustrowanych opowieściach / Jan Sekta. - Dąbrówno : Oficyna Wydawnicza Retman, 2020. - 112 s. : il. ; 29 cm. - Indeks. - Bibliogr. s. 111. - ISBN 978-83-62552-62-7



Marta




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć robio

Gwara warmińska. Elementarz i komentarz

 I. Lewandowska, E. Cyfus,  Elementarz gwary warmińskiej. Rodzina, dom i zagroda ,   LGD "Południowa Warmia", Barczewo 2012, 62 s. (z CD) Język, którym posługiwali się autochtoni na Warmii (warm. hizyge - tutejsi), w 2012 roku doczekał się swojego elementarza. Wano wejta. Łuradowoła by sia moja óma, Warnijko w Nagladach łurodzona, co by ino ziedziała, że je tero ksiónżka o tym, jak godoć po naszamu*.   Óma móziła po naszamu** , po polsku i po niemiecku. Jej sześcioro dzieci pamięta warmińską gwarę, w której się wychowywało.   Tym większe było zainteresowanie mojej Mamy, najmłodszej córki Babci, publikacją I. Lewandowskiej i E. Cyfusa. Książka chibko przywołała wiele wspomnień, jak to łu noju było*** .  Wyrażając ogromne uznanie  dla pracy I. Lewandowskiej i E. Cyfusa, podajemy w poniższym komentarzu różnice między wykładnią w "Elementarzu...", a językiem mówionym z okolic Gietrzwałdu. Nie ma ich wiele, ale skoro się pojawiły, wydają się wa

Kurpiowsko-mazurskie fafernuchy

W kilku książkach o tradycjach kulinarnych Warmii i Mazur znalazłam informacje o fafernuchach – niemożliwie twardych ciastkach w charakterystycznym kształcie kopytek, będących świetnym dodatkiem do… wódki. Kurpiowsko-mazurskie łakocie Jednym tchem wymienia się je z innymi daniami o dziwnych nazwach jak dzyndzałki, farszynki czy karmuszka. Nie świadczy to jednak o tym, że owe fafernuchy wyszły z kuchni dawnych Warmiaków albo Mazurów. Jak się przekonałam, nadal współczesnym mieszkańcom naszego województwa pozostają dość obce. Słusznie natomiast łączy się je z Kurpiami i ich dziedzictwem kulinarnym. Ciekawie na ich temat pisze autor bloga Weganon. Warto jednak tylko zastanowić się czy faktycznie ciacha przywędrowały z Mazur na Mazowsze, czy może odwrotnie. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą sami Mazurzy, kierunek przenikania się kultur może być zaskakujący i nieoczywisty.  Pieprzowe ciasteczka Sama nazwa tych „pogryzajek” pochodząca z niemieckiego „pfefferkuchen” może też mie