Jak większość pradawnych istot
nadprzyrodzonych kłobuki są to stworzenia dosyć proste, tako też w ich życiu
podstawowym priorytetem jest jedno. JAJKA. Oczywiście, liczy się też szacunek
dla Jaśnie Pana Smętka oraz rodzinne, przyjaźnie zmokłe stado, ale tylko wobec
jajek (a raczej jajecznicy) każdy kłobuk czuje autentyczne zaangażowanie.
Kłobuki najczęściej żyją w miłych, zgodnych gromadach na podobieństwo
amerykańskich kuraków, grzebiąc w błocie, śpiąc na żerdkach i gdacząc w słońcu.
Co prawda w chwilach niepokoju wyrywają sobie pióra i strzelają w powietrze
niewielkimi fajerwerkami iskier, ogólnie jednak utrzymują karny porządek
dziobania i względne poczucie wellness. Co ciekawe też, stwory te ponadto mają
słabość do wszelkiego drobiu (zwłaszcza kur), z lekkim odstępstwem na rzecz
indyków, wobec których odczuwają nabożną obawę. Jednym słowem, kłobucza forma
ma coś na rzeczy. Od czasu do czasu, każdy kłobuk pojedynczo – w celu
pozyskania tego, co najważniejsze – najmuje się na służbę dla panujących
gatunkowo w obecnym świecie ludzi.
Owego dnia niewielkie stadko
kłobuków z dzielnicy Olsztyn Wschodni spędzało przyjemnie czas w zarośniętej
okolicy koszar i oczyszczalni ścieków, skąd miało blisko do ludzkich
pracodawców, jak i też względny spokój od trudów hałaśliwego miasta przy
odpowiedniej dawce natury dzięki pobliskiemu Lasowi Miejskiemu. Było
rozkosznie. Nagle w przestrzeń zadomowienia wkroczył kłobuk imieniem Czubatek,
powracający właśnie ze służby od kolejnych ludzkich panów, tym razem z ulicy
Dąbrowszczaków. Czubatek, jakkolwiek lubiany, został przywitany
znaczącym milczeniem. Albowiem był
suchy. A raczej, dokładniej mówiąc – miał formę suchej, puchatej kury.
- Renegat! Renegat! - zaszumiało
w zmokłym kłobuczym stadzie.
- Kłobuku Czubatku – zaczął
ceremonialnie Kur Ostróg, czyli Wiodący Stada – czy wnosisz skargę na ludzkich
gospodarzy, od których bądź nie bądź właśnie wracasz?
- W żadnym razie – zaprzeczył
Czubatek.
Kłobuki stworzyły zaś w tym
czasie pachnący wilgotnym pierzem krąg wokół rozmówców. Wiodący Stada
zmarszczył brwi.
- Czy jednak to owi godni
najwyższego potępienia ludzie osuszyli Cię strumieniem sztucznego ciepła,
posadzili na ciepłym piecyku, owinęli miękkim ręcznikiem, względnie podarowali
ogrzewane posłanie?
Przez stado kłobuków przeszedł
dreszcz.
- Nie. Nic takiego nie miało
miejsca – Czubatek wygłosił to zdanie, elegancko lśniąc suchymi piórkami w
zimowym słońcu jak onyks.
- Kłobuku Czu…
- Szlachetny Kuraku, daj spokój –
nobliwemu Kurowi przerwał nagle najlepszy kumpel Czubatka, kłobuk Jarząbek,
zwracając się poza protokołem do przyjaciela. - Czubatek, co ci odbiło?! Czemu
nie wyglądasz jak kłobuk, ale jak zwykła SUCHA kura?! To obrzydliwe!
- A co jest obrzydliwego w suchym
pierzu?
- No wiesz, tradycja zobowiązuje. Twoja matka
i ojciec. Wszyscy – zawsze… Stary, nie wyglądasz dobrze. Lada moment zacznie
cię podrywać jakaś kokoszka!
- Łamiesz zwyczaje! - rozległo
się spod pryzmy cegieł. - Ludzie cię nie poznają! Skandal!!! - Zatrząsł się
bezlistny krzew tarniny. - Odszczepieniec
wśród kłobuków! Relatywizm formalny między nadprzyrodzonymi! Hańba!!! Hańba!!!
Zadziobać go! Zagnać do kościoła!!!!
- Kłobuki i inne duchy! -
zagdakał Czubatek z godnością. - Czasy się zmieniły! Nie wiem, do ilu z was to
dotarło, że tradycyjna kłobucza forma zmokłej kury raczej szkodzi naszemu
celowi niż mu sprzyja. Ludzie to już nie są niepiśmienni gburzy i zabiedzeni
kmiotkowie śpiący pod snopkiem, ale paniska z kotami w murowanych domach, i nie
dają się nabrać zmokłej czarnej kurze, drepczącej znacząco wokół ich samochodu…
- A co to samochód? - zapiszczał kłobuk-kurczak Żółtek, ale
został pacnięty skrzydłem przez kłobuczynę-kwokę Pszenną.
- Kłobuki! - podjął Czubatek. -
Nie wiem, czy wiecie, ale ludzie, widząc dziś zmokłą kurę, wzywają Towarzystwo
Opieki nad Zwierzętami, Straż Miejską i Wojewódzkiego Przedstawiciela
Greenpeace, jak też kontrolera z Sanepidu. Ci wszyscy chwytają ją w kontener…
(przerażone gdakanie), wpuszczają na klimatyzowany wybieg w schronisku (kilka
kłobuków zaczęło biegać w kółko), a ostatecznie wszczepiają jej czip i szukają
wirtualnego opiekuna, który zapewnia kurze pszenicę wolną od GMO i witaminizowaną
kukurydzę do końca jej dni. A na wszelkie propozycje skrzyni pełnej złota,
tworzą raport i kręcą relację dla ewentualnego audytora, aby ostatecznie
napisać projekt do Unii Europejskiej o nazwie „Pomoc zmokłemu dziedzictwu
Warmii >Osuszmy kłobuki<”. (Kilka sztuk ze stada zemdlało. Ostróg pufnął
w powietrze niewielkim ognistym grzybem). Tak więc, szlachetny drobiu, podjąłem
rewolucyjną decyzję zmiany formy aby uratować nasz zagrożony gatunek. Aby
rekultywować nasz byt w formie 2.0. Aby odzyskać jajecznicę…
- Jajka! Jajka! Jajka!!! -
frenetyczny krzyk kłobuków rozległ się po dzielnicy i sięgnął aż po rynek na
ulicy Grunwaldzkiej, gdzie z niewiadomych powodów wzrósł popyt na jaja z
wolnego wybiegu sprzedawane z ław bez certyfikatu.
*
Czubatek siedział na stercie
suchej trawy, zadowolony i zamyślony jednocześnie, potrząsając w styczniowym
wietrzyku swoimi osławionymi już w regionie suchymi piórkami. Albowiem wśród
kłobuków szybko poszły wieści od dzielnicy do dzielnicy, i poza miasto, i nowa
moda „na suchą kurę” rozprzestrzeniła się z siłą ścinającego się białka.
- Zostałem trendsetterem -
stwierdził ukontentowany. - Kłobuk suche
piórka ma, los mu więcej jajek da.
- Jajka! Jajka! Jajka! -
zapiszczał zapatrzony w niego jak w gorącą patelnię Żółtek.
- Cichaj, malutki. Ty wiesz, ile
ja jajek w sklepie widziałem? W galerii handlowej?
Żółtek pisnął i wykręcił zachwycone kółko.
AR
W Pracowni Regionalnej przy ul. 1 Maja do końca stycznia
można oglądać wystawę „Demony – Duchy”, która stanowi zbiór wizerunków 9 warmińskich
istot nadprzyrodzonych: miernika, topnika, Smętka, mary, diabła, panny wodnej,
barstuka, kłobuka i zimnych ludzi. Powyższy tekst jest literackim komentarzem
do tablicy przedstawiającej – oczywiście – słynną warmińską zmokłą kurę. Optymistyczne
plany zakładają, iż wszystkie z wymienionych istot doczekają się swojego tekstu
– a jak będzie, czas pokaże.
Wszystkie tablice obejrzeć można na stronie WBP.
Komentarze
Prześlij komentarz