Kto
by się spodziewał, że podczas lektury książki „po prostu o
ptakach”, czyli „Dwunastu srok za ogon” Stanisława
Łubieńskiego, można napotkać również opowieść o Prusach Wschodnich. Małą
perełkę naszej historii z motywem ptasim, czyli historię o
Friedrichu Tischlerze spod Bartoszyc. Ale od początku… „Dwanaście
srok…” to zbiór kilkunastu szkiców autorstwa zafascynowanego
skrzydlatymi istotami kulturoznawcy z Warszawy. Autor pisze w nim nie
tylko o obyczajach rozmaitych ptaków (żurawi, sokołów, bocianów,
kulików, lelków i mnóstwa innych), lecz dodatkowo w każdą z
ptasich historii wplata wątek związany ze sztuką lub historią –
tak z Polski jak i ze świata. Dzięki „Dwunastu srokom...” można
więc dowiedzieć się między innymi, jak wiele zawdzięcza
ornitologii kultowa już seria o Jamesie Bondzie lub czy rzeczywiście
Józef Chełmoński był melancholikiem i odludkiem. Wiele z ptasich
historii jest przejmujących, zwłaszcza te dotyczące
nieregulowanych odstrzałów ptaków i stopniowej likwidacji wielu
gatunków. Łubieński wspomina zarówno legendę ptaka dodo
(ostatnie egzemplarze pojawiały się w 2. poł. XVII w. Od chwili
odkrycia gatunek przetrwał zaledwie 50 lat), jak i stosunkowo
niedawną światową stratę gołębia wędrownego (ostatni
egzemplarz, gołębica Martha, padł w 1914 r. w niewoli). Część
opowiadań jednak wzbudza nieodparty zachwyt nad wyrafinowanymi
obyczajami ptaków oraz finezyjnymi opisami ich wyglądu i zachowań.
Trzeba naprawdę kochać ptaki, aby TAK to opisać. Lektura „Dwunastu srok…” będzie z pewnością ciekawa nie
tylko dla zapamiętałych ptakolubów, lecz także wszystkich
zainteresowanych naszym światem, w końcu ptaki otaczają nas
zewsząd – te łatwo przez nas dostrzegane i te prawie
niewidzialne. Jedne bardziej lubiane, inne mniej – choć wszystkie
są niezbędne i na swój sposób piękne. Niepopularność pewnych
gatunków wynika najczęściej z nieznajomości i niezrozumienia ich
obyczajów.
![]() |
Kawki (fot. Anna Rau; 2016 r.) |
Kończąc
tę krótką recenzję, powróćmy do wątku wschodniopruskiego.
Łubieński w szkicu „Koniec świata nad Kinkeimer See” niczym
wytrawny detektyw śledzi los zaginionego nagrobka bartoszyckiego
ornitologa Tischlera. W trakcie poszukiwań śladów po Friedriechu i
jego żonie Rose (Polce z pochodzenia) odsłania fakty z ich życia,
cytując fragmenty rozmów z wieloma ludźmi, którzy zachowali
resztki wspomnień lub posiedli jakąś wiedzę na ten temat.
Łubieński na przykładzie Tischlerów opisał też, jak w trudnych
czasach ludzie próbowali dzięki swoim pasjom znaleźć spokój i
wrócić do czasów „sprzed”. Różni ludzie – bo czy
ktokolwiek spodziewałby się, że na terenie „personelu” obozu w
Auschwitz zainstalowano wówczas znaczną liczbę domków dla
ptaków?... I czy można to obecnie jednoznacznie ocenić? Takie oraz
inne równie ciekawe wątki snuje w swoich szkicach Łubieński.
„Dwanaście srok…” warto przeczytać i warto samemu obserwować
ptaki – bo warto się poznać. Ptak też człowiek.
Komentarze
Prześlij komentarz