Przejdź do głównej zawartości

Red Lipstick Monster rozpoznany


Czerwona szminka to nie tylko symbol zadbanej i intrygującej kobiety, lecz także znak szczególny pewnych potworów… Tak, potworów sukcesu! Bo czyż nie jest sukcesem jedno z najwyższych miejsc pod względem oglądalności na polskiej – oczywiście niepisanej – liście Youtuberów, a co za tym idzie – pod względem popularności? Sukcesem też (i to niewątpliwym) jest wydanie poczytnej, poradnikowej książki…. O kim mowa? O Ewie Grzelakowskiej-Kostoglu, znanej lepiej jako Red Lipstick Monster, a pochodzącej z… Elbląga! Nie jest to oczywiście informacja skrzętnie ukrywana przez Youtuberkę, a wyjawiona dopiero teraz przez opłaconego informatora. Stanowi ona jednak dobry pretekst, aby wspomnieć o kolejnym sukcesie krajanki z Warmii i Mazur.

You Tube obecnie niemal zastępuje telewizję. To potężne medium, z którego  korzystają  miliony ludzi, generuje więc niesamowitą popularność. „Potworny” Kanał zaistniał na YT w czerwcu 2012 r. , obecnie – 4 lata później – ma 605 171 subskrypcji i 91 157 103 wyświetleń. To porażająca liczba i  wielu reżyserów chciałoby mieć taką oglądalność. Cyfra imponuje może tym bardziej, że kanał dotyczy… makijażu. Z drugiej strony chyba trudno się dziwić, tematyka ta interesuje większość kobiet, a i mężczyźni – jak widać po dyskusji po filmikami – czasem nań zaglądają, prawdopodobnie przez wzgląd na sposób narracji Red Lipstick Monster. Autorka opisuje go w metryczce kanału: „Inaczej. Ciekawiej. Bez kitu, rzeczowo i z uśmiechem”. To bardzo dobra recenzja tego, co sobą prezentuje: jest rzeczowa i kompetentna, a do tego mówi ze swadą i humorem. W każdym odcinku  przedstawia nowości w kosmetycznych produktach, które oczywiście testuje na sobie (bądź zaproszonej modelce). I dotyczy to kosmetyków różnych marek, dla różnych portfeli. Niektóre z odcinków omawiają też sposoby dbania o zdrowie lub urodę, czy po prostu nowinki lifestylowe. Tak czy owak najlepszym dowodem na umiejętność wzbudzania zainteresowania widzów jest popularność kanału -  każdy z filmików przekracza 100 tysięcy wyświetleń.


Pod koniec zeszłego roku Grzelakowska-Kostoglu  wydała książkę. To naprawdę piękny pod względem ilustracji poradnik „Red Lipstick Monster. Tajniki makijażu”, który właśnie – niemal na dniach - został laureatem konkursu „Bestsellery Empiku 2015”.
Sympatycznej Youtuberce można pogratulować nie tylko udanej realizacji pasji życiowej, lecz i przede wszystkim umiejętności pogodzenia tego, co się lubi, z tym, dzięki czemu można zrobić karierę. Jesteśmy dumni, Elbląg jest dumny! Pomysł na dziś: przez jeden dzień wszyscy z Warmii i Mazur noszą na ustach czerwoną szminkę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć robio

Gwara warmińska. Elementarz i komentarz

 I. Lewandowska, E. Cyfus,  Elementarz gwary warmińskiej. Rodzina, dom i zagroda ,   LGD "Południowa Warmia", Barczewo 2012, 62 s. (z CD) Język, którym posługiwali się autochtoni na Warmii (warm. hizyge - tutejsi), w 2012 roku doczekał się swojego elementarza. Wano wejta. Łuradowoła by sia moja óma, Warnijko w Nagladach łurodzona, co by ino ziedziała, że je tero ksiónżka o tym, jak godoć po naszamu*.   Óma móziła po naszamu** , po polsku i po niemiecku. Jej sześcioro dzieci pamięta warmińską gwarę, w której się wychowywało.   Tym większe było zainteresowanie mojej Mamy, najmłodszej córki Babci, publikacją I. Lewandowskiej i E. Cyfusa. Książka chibko przywołała wiele wspomnień, jak to łu noju było*** .  Wyrażając ogromne uznanie  dla pracy I. Lewandowskiej i E. Cyfusa, podajemy w poniższym komentarzu różnice między wykładnią w "Elementarzu...", a językiem mówionym z okolic Gietrzwałdu. Nie ma ich wiele, ale skoro się pojawiły, wydają się wa

Kurpiowsko-mazurskie fafernuchy

W kilku książkach o tradycjach kulinarnych Warmii i Mazur znalazłam informacje o fafernuchach – niemożliwie twardych ciastkach w charakterystycznym kształcie kopytek, będących świetnym dodatkiem do… wódki. Kurpiowsko-mazurskie łakocie Jednym tchem wymienia się je z innymi daniami o dziwnych nazwach jak dzyndzałki, farszynki czy karmuszka. Nie świadczy to jednak o tym, że owe fafernuchy wyszły z kuchni dawnych Warmiaków albo Mazurów. Jak się przekonałam, nadal współczesnym mieszkańcom naszego województwa pozostają dość obce. Słusznie natomiast łączy się je z Kurpiami i ich dziedzictwem kulinarnym. Ciekawie na ich temat pisze autor bloga Weganon. Warto jednak tylko zastanowić się czy faktycznie ciacha przywędrowały z Mazur na Mazowsze, czy może odwrotnie. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą sami Mazurzy, kierunek przenikania się kultur może być zaskakujący i nieoczywisty.  Pieprzowe ciasteczka Sama nazwa tych „pogryzajek” pochodząca z niemieckiego „pfefferkuchen” może też mie