Ilekroć w księgarniach ukazuje się
kolejny kryminał Katarzyny Puzyńskiej, w mediach pojawiają się informacje o
rzekomej nowości z regionu… Warmii i Mazur. Gdy w 2014 r. Warszawska Firma
Wydawnicza opublikowała „Motylka”, pierwszą część, z nota bene dobrze napisanej serii o policjantach z Lipowa, niebawem
na blogu niedopisanie.blogspot.com pojawiła się recenzja, która zaczyna się
od słów: „Lipowo, mała wioska na Mazurach, zimowa sceneria. Pusto, nudno i
pięknie, życie toczy się powoli i według schematów”. Ciekawy, pozytywny i
zachęcający wpis z pewnością niejednego skusił do lektury. Mnie też, ale nie
byłabym bibliotekarką, gdybym nie sprawdziła dokładnie wątku lokalnego. Co się
okazało, akcja owszem osadzona została w „malowniczym” Lipowie (których w
regionie mamy kilka), jednak, jak autorka na swojej stronie http://www.katarzynapuzynska.pl/
wyraźnie podaje, że: „Lipowo
jest fikcyjną wsią, położoną kilkanaście kilometrów od Brodnicy w
województwie kujawsko-pomorskim”.
Buu! Szkoda.
We wrześniu 2014 r. ukazała się część 2:
„Więcej czerwieni”, a w lutym 2015 r. część 3: „Trzydziesta pierwsza”. I znów
wpadła mi w ręce kolejna recenzja, tym razem w tygodniku „Angora” (nr 14/2015).
Tam autor zaczyna artykuł: „W Lipowie, małej wsi gdzieś na Warmii, nikt spokoju
nie zaznaje. W idyllicznej scenerii zimowej znów wzbiera fala zbrodni”. Kończy
zaś zdaniem: „…galeria postaci, pośród których nie ma ludzi bez winy, nadaje
warmińskiej crime story wymiar
panoramiczny i czytelniczo atrakcyjny”.
Czy to nie ciekawe? Osobiście jestem
skłonna zrozumieć, skąd tak silne skojarzenia z sielską wsią. Przecież otacza
mnie cud natury.Niech Was jednak nie zmylą recenzje kolejnych
tomów kryminału: „Z jednym wyjątkiem”, „Utopce” (wydane w 2015 r.) i „Łaskun”
(zaplanowana na 2016 r.). Lipowo z powieści Katarzyny Puzyńskiej nie leży ani
ma Warmii, ani na Mazurach. Jest za to niesamowicie intrygujące. Zobaczcie
sami.
A tak na marginesie, w trzeciej części
kryminału ginie wiejska bibliotekarka.
anita
Komentarze
Prześlij komentarz