Fot. Anna Rau Minimalizm jako tzw. styl życia jest modny – bardzo modny – już od dość dawna na świecie i coraz bardziej w Polsce, tak też i książek związanych z tym tematem przybywa (wiele uzyskało trochę niestety już wytarty tytuł „kultowa”). Doszło do tego, że minimalista musi uważać, aby nie zejść z drogi minimalizmu w nabywaniu pozycji o minimalizmie… Tak czy owak, o co w ogóle w tym chodzi? Chodzi o to, że jednostka aspirująca do „bycia minimalistą” poświęca trochę czasu na ogląd, przemyślenie i ostatecznie ogołocenie swojego domu/mieszkania/nory z przedmiotów (ubrań i butów, naczyń, kosmetyków, elektroniki, filmów, KSIĄŻEK, zdjęć, wycinków, obrusów), których nie potrzebuje. Prawdziwy filozof oczywiście od razu zripostowałby, że tak naprawdę to nie potrzebujemy właściwie niczego prócz kromki chleba, kubka do wody (z wodą), portfela na pieniądze, 4 sztuk ubrań, mydła, materaca i jakiejś komórki z dachem, w której możemy się schronić przed zimnem. Ale aby wejść w minimalizm...
Warmia i Mazury okiem bibliotekarza