Przejdź do głównej zawartości

Aleksander Wołos

To nie będzie życiorys, nekrolog ani nawet biogram – gdyż wielu znakomitszych już to uczyniło albo właśnie w tym momencie opracowaniem tychże się zajmuje. To tylko wspomnienie.

( z archiwum WBP w Olsztynie)


Znałam Pana Aleksandra zaledwie – „aż” – siedem lat. Tyle czasu, ile zajmuję się dokumentami życia społecznego. Był ciepłym i niezwykle serdecznym człowiekiem, pełnym życiowej mądrości. Był też artystą rozmiłowanym w pięknie regionu (wszyscy zapewne mają w pamięci choćby cykl jego pasteli przestawiających warmińskie kapliczki) oraz uważnym, czasem pobłażliwym, czasem zaś ironicznym, obserwatorem życia codziennego (co obrazowały jego rysunki satyryczne). Był wreszcie prawdziwym przyjacielem biblioteki, miłośnikiem książek oraz wszelkich materiałów dotyczących Warmii i Mazur – również dokumentów życia społecznego. Tak niedawno – zaledwie dwa tygodnie temu – ofiarował właśnie do kolekcji dżs-ów swoje zdjęcia dokumentujące rozwój architektoniczny Olsztyna…
Często można było spotykać Pana Aleksandra na wernisażach i spotkaniach kulturalnych (także tych organizowanych w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej), lecz tak po prawdzie… najmilej wspominam przypadkowe z nim „zderzenia” w różnych (czasem zaskakująco odległych od centrum) dzielnicach miasta – jako że był zapalonym piechurem! Piechurem racjonalnym, gdyż – jak twierdził – chadzał wyłącznie w celu utrzymania dobrej kondycji… Kilka słów zamienionych z Nim przy takich właśnie okazjach było cudownym potwierdzeniem, jak bardzo był bogaty wewnętrznie, niezwykły, a jednocześnie przez swoją skromność i ciepło po ludzku zwyczajny.
Pan Aleksander odszedł wczoraj, 6 listopada. Był uosobieniem zwykłości-niezwykłości Olsztyna.
A.R.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć robio

Gwara warmińska. Elementarz i komentarz

 I. Lewandowska, E. Cyfus,  Elementarz gwary warmińskiej. Rodzina, dom i zagroda ,   LGD "Południowa Warmia", Barczewo 2012, 62 s. (z CD) Język, którym posługiwali się autochtoni na Warmii (warm. hizyge - tutejsi), w 2012 roku doczekał się swojego elementarza. Wano wejta. Łuradowoła by sia moja óma, Warnijko w Nagladach łurodzona, co by ino ziedziała, że je tero ksiónżka o tym, jak godoć po naszamu*.   Óma móziła po naszamu** , po polsku i po niemiecku. Jej sześcioro dzieci pamięta warmińską gwarę, w której się wychowywało.   Tym większe było zainteresowanie mojej Mamy, najmłodszej córki Babci, publikacją I. Lewandowskiej i E. Cyfusa. Książka chibko przywołała wiele wspomnień, jak to łu noju było*** .  Wyrażając ogromne uznanie  dla pracy I. Lewandowskiej i E. Cyfusa, podajemy w poniższym komentarzu różnice między wykładnią w "Elementarzu...", a językiem mówionym z okolic Gietrzwałdu. Nie ma ich wiele, ale skoro się pojawiły, wydają się wa

Kurpiowsko-mazurskie fafernuchy

W kilku książkach o tradycjach kulinarnych Warmii i Mazur znalazłam informacje o fafernuchach – niemożliwie twardych ciastkach w charakterystycznym kształcie kopytek, będących świetnym dodatkiem do… wódki. Kurpiowsko-mazurskie łakocie Jednym tchem wymienia się je z innymi daniami o dziwnych nazwach jak dzyndzałki, farszynki czy karmuszka. Nie świadczy to jednak o tym, że owe fafernuchy wyszły z kuchni dawnych Warmiaków albo Mazurów. Jak się przekonałam, nadal współczesnym mieszkańcom naszego województwa pozostają dość obce. Słusznie natomiast łączy się je z Kurpiami i ich dziedzictwem kulinarnym. Ciekawie na ich temat pisze autor bloga Weganon. Warto jednak tylko zastanowić się czy faktycznie ciacha przywędrowały z Mazur na Mazowsze, czy może odwrotnie. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą sami Mazurzy, kierunek przenikania się kultur może być zaskakujący i nieoczywisty.  Pieprzowe ciasteczka Sama nazwa tych „pogryzajek” pochodząca z niemieckiego „pfefferkuchen” może też mie