Przejdź do głównej zawartości

Kraj lat dziecięcych

 

Wojciech Kujawski, znany regionalista i autor poczytnych przewodników po szlakach wodnych Warmii i Mazur, zapoczątkował nową ilustrowaną serię, tym razem po szlakach wędrownych historycznych Prus. Dotychczasowa seria szlaków wodnych od lat zachwycała mnie swoją szatą graficzną, bogatym materiałem ilustracyjnym i szczegółowością opisów miejsc. Pierwsza publikacja otwierająca nowy cykl poświęcona jest Olsztynowi, rodzinnemu miastu autora, z którym łączy go silne przywiązanie wynikające z obcowania z okoliczną przyrodą. Autor wspomina szczególnie Las Miejski w którym bywał od najmłodszych lat spędzając czas u dziadków mieszkających na jego obrzeżach. Książka pt. „Olsztyn: lasy, jeziora. Szlak wędrowny/ ein Wanderweg” powstała z sentymentu autora do lat spędzonych nad miejscowymi jeziorami i aktywności w klubach płetwonurków Ukiel i Koral.                                                                                                                                                                                                                                                                              Przewodnik uzupełniony jest przepięknym materiałem ilustracyjnym. Tym co przyciągnęło moją uwagę, to przedwojenne karty pocztowe w kolorze sepii, plany, mapy i prywatne fotografie autora. Szczególną wartość stanowią odręczne dopiski na kartach pocztowych – swoista gratka dla miłośników historii.

 


Podobnie jak w dotychczas wydanych przewodnikach, publikacji towarzyszy duch Mieczysława Orłowicza, prekursora turystyki wędrownej, którego zapiski krajoznawcze w formie cytatów wzbogacają opracowany materiał. Podobnie jak każda z wcześniejszych książek, również i ta składa się z siedmiu rozdziałów, a całą trasę wędrówki możemy podzielić na trzy części. Pierwsza cześć dotyczy m.in. olsztyńskiego Lasu Miejskiego, Jakubowa i Stadionu Leśnego. Jak ważnym miejscem dla olsztynian był i jest Las Miejski pokazuje cytat niemieckiego wydawcy Karla Danehla pochodzący z publikacji „Führer durch Allenstein und Umgebung” (Przewodnik po Olsztynie i okolicy, wyd. 1925). Pisze on tak: „Olsztyński Las Miejski zasługuje na miano najcenniejszego zasobu miasta - leżąc tuż u jego wrót, ze swoim wspaniałym drzewostanem sosnowym i liściastym, swoim bogatym w ozon powietrzem krzepiącym płuca, a także swoim urozmaiceniem to wzgórzami i dolinami, to wodami i łąkami - stanowi dla mieszkańców nieustające źródło wypoczynku i radości na łonie pięknej przyrody”. Druga część prowadzi nas do Łupstychu i Likus, położonych nad jeziorami Ukiel i Sukiel. Poznamy tutaj historię pierwszych kąpielisk publicznych nad Jeziorem Długim oraz rozwój rekreacji i sportów wodnych nad wschodnią odnogą jeziora Ukiel. Trzecia obejmuje stare warmińskie wsie Jaroty i Bartąg. To właśnie tutaj przebiega historyczny Gościniec Niborski prowadzący do Orzechowa, Łańska-Rybaków i Małych Plusk.                                                                                                                                                                                                      Przewodnik „Olsztyn: lasy jeziora. Szlak wędrowny” jest z pewnością wartościową i interesującą publikacją, będącą wynikiem pasji i zamiłowania samego autora do warmińskich stron, jej urzekających krajobrazów i przyrody. Ten osobisty stosunek przebija się przez karty książki, uwidacznia się w pietyzmie i dbałości o każdy szczegół publikacji. 

 

                                                                                                                                        Małgorzata

 

Olsztyn. Lasy. Jeziora : szlak wędrowny = Ein Wanderweg / Wojciech Kujawski. - Olsztyn : QMiKa, 2020. - 447, [1] s. : il. kolor., fot., mapy ; 21x15 cm. - Bibliogr. s. 447. - ISBN 978-83-95633-61-4

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gwara warmińska. Elementarz i komentarz

 I. Lewandowska, E. Cyfus,  Elementarz gwary warmińskiej. Rodzina, dom i zagroda ,   LGD "Południowa Warmia", Barczewo 2012, 62 s. (z CD) Język, którym posługiwali się autochtoni na Warmii (warm. hizyge - tutejsi), w 2012 roku doczekał się swojego elementarza. Wano wejta. Łuradowoła by sia moja óma, Warnijko w Nagladach łurodzona, co by ino ziedziała, że je tero ksiónżka o tym, jak godoć po naszamu*.   Óma móziła po naszamu** , po polsku i po niemiecku. Jej sześcioro dzieci pamięta warmińską gwarę, w której się wychowywało.   Tym większe było zainteresowanie mojej Mamy, najmłodszej córki Babci, publikacją I. Lewandowskiej i E. Cyfusa. Książka chibko przywołała wiele wspomnień, jak to łu noju było*** .  Wyrażając ogromne uznanie  dla pracy I. Lewandowskiej i E. Cyfusa, podajemy w poniższym komentarzu różnice między wykładnią w "Elementarzu...", a językiem mówionym z okolic Gietrzwałdu. Nie ma ich wiele, ale skoro się...

Faworki czy chrust?

Zapytano mnie ostatnio czy na Warmii jadano faworki czy chrust. Sądząc z zachowanych opisów etnograficznych częściej spotykaną nazwą są faworki. Samo słowo ma ciekawą etymologię. W języku angielskim favor oznacza łaskę, przychylność (co z kolei nasuwa skojarzenia z zabieganiem w okresie zapustnym na Warmii o pomyślność w przyszłorocznych plonach). W języku francuskim faveur ma dodatkowe znaczenie – odnosi się do wąskiej wstążki. Chrust do słowo polskie i odnosi się do suchych gałązek albo gęstych zarośli. Wyraźnie tłumaczy to istotę słodkich chruścików. Ponieważ jednak badań językoznawczych na ten temat na Warmii nikt nie zrobił, kwestia faworki czy chruściki pozostanie jak na razie nierozstrzygnięta. Tymczasem jedno jest pewne - słodkie, smażone wyroby w kształcie zawiniętego ciasta, podobnie jak pączki, tradycyjnie robiono w czasie ostatków i kojarzą się nam dzisiaj z Tłustym Czwartkiem. W mojej rodzinie (trzecie pokolenie na Warmii) nazywaliśmy je po prostu chruścikami, choć r...

Kurpiowsko-mazurskie fafernuchy

W kilku książkach o tradycjach kulinarnych Warmii i Mazur znalazłam informacje o fafernuchach – niemożliwie twardych ciastkach w charakterystycznym kształcie kopytek, będących świetnym dodatkiem do… wódki. Kurpiowsko-mazurskie łakocie Jednym tchem wymienia się je z innymi daniami o dziwnych nazwach jak dzyndzałki, farszynki czy karmuszka. Nie świadczy to jednak o tym, że owe fafernuchy wyszły z kuchni dawnych Warmiaków albo Mazurów. Jak się przekonałam, nadal współczesnym mieszkańcom naszego województwa pozostają dość obce. Słusznie natomiast łączy się je z Kurpiami i ich dziedzictwem kulinarnym. Ciekawie na ich temat pisze autor bloga Weganon. Warto jednak tylko zastanowić się czy faktycznie ciacha przywędrowały z Mazur na Mazowsze, czy może odwrotnie. Biorąc pod uwagę skąd pochodzą sami Mazurzy, kierunek przenikania się kultur może być zaskakujący i nieoczywisty.  Pieprzowe ciasteczka Sama nazwa tych „pogryzajek” pochodząca z niemieckiego „pfefferkuchen” może też...