Tak, nadeszła wiosna.
Astronomiczna, ale jednak. I jest piękna – świeci słońce, ptaki śpiewają, a
pierwsze kwiatuszki wychylają białe i żółte główki z wilgotnej ziemi. Jednak tytułowe
wykrzyknienie to nie pochwała nowej pory roku, lecz nagłówek wystawy zainstalowanej
w Pracowni Regionalnej przy ul. 1 Maja, a zarazem… dobre określenie każdego z
eksponatów, czyli opraw ksiąg i książek z naszych zbiorów. Frazę „ksiąg i
książek” użyto specjalnie, gdyż 22 zaprezentowane woluminy to zarówno wielkie
tomiska, jak i maleństwa o rozmiarach większej książeczki do nabożeństwa. I choć
podobno nie wolno oceniać książki po okładce, jesteśmy pewni, że nie znalazłoby
się zbyt wielu osób, które widząc naszych wybrańców, nie wydałoby okrzyku:
„Piękna!” i nie zażądałoby natychmiast obejrzenia owego cuda z bliska. Jednym
słowem okładka to moc! Wystawowe obiekty z dumą reprezentują najpowszechniejsze
typy okładkowych zdobień, czyli marmurki, żeberka, złocenia i tłoczenia. Do
tego jeden z obiektów lśni glansowaną skórą, zaś inny – przyciąga wzrok obiciem
z jedwabiu... Ale tak czy owak na każdej wystawie zawsze pojawia się „ten wyjątkowy”,
który zostaje ulubieńcem zarówno wystawcy, jak i widza. Na naszej wystawie została
nim protestancka „Die Bibel oder die heilige Schrift des altens und neues
Testamentes” (Wandsbeck, 1887). Księga ta naprawdę wyróżnia się wśród swoich – wszak niebagatelnych
- koleżanek piękną stylizowaną na księgę liturgiczną oprawą. Została ona wykonana w Wiedniu pod koniec 19 w. i śmiało można ją nazwać luksusową: deski
obciągnięto brązową skórą, tłoczoną w motyw ukwieconych gałęzi krzewu dzikiej
róży, na grzbiecie tłoczona tytulatura została dodatkowo pozłocona, do tego
drewniane brzegi oprawy pomalowano złotą farbą w stylizowane liście i rozkwitłe
róże, zaś na jej licu umieszczono rozety z brązu z osadzonymi w nich zielonymi
kamieniami podobnymi do malachitu. Nasza księga musiała wiele przejść, gdyż dwóch kamieni brakuje, ale ten defekt podkreśla tylko szlachetną obfitość tego, co pozostało
nienaruszone. Oprawę spinają dwa zapięcia „na klik” – również z brązu. Centrum
uwagi i clou wszystkiego stanowi barwna litografia umieszczona w prostokątnym zagłębieniu,
przedstawiająca pięć scen ze Starego i Nowego Testamentu. Litografia ta jest
rewelacyjna! – nie tylko w znaczeniu estetyczno-rzemieślniczym (w
końcu pamiętajmy, że cała oprawa to „tylko” seryjny wytwór wiedeńskiej
manufaktury), ale również symbolicznym, gdyż śmiało można ją nazwać neogotycką.
Środkową część wizerunku zajmuje ofiara Abrahama – czyli przedstawienie
patriarchy w momencie, gdy wznosi nóż ofiarny nad głową związanego syna Izaaka
klęczącego na palenisku. Dynamizm sceny podkreśla rzucone na bok ubranie
chłopaka oraz szamoczący się z boku w krzakach baranek. Na prawo od nich
rozgrywa się podobnie dramatyczna scena, lecz bardziej metafizyczna: oto przed
Mojżeszem właśnie zaczyna płonąć krzew ognisty, z którego na oczach przerażonego mężczyzny wyłania się postać Boga. W kwaterze po lewej stronie
odgrywa się z kolei scena bardziej nawiązująca do stosunków ludzi z naturą.
Prorok Eliasz leżący w depresji przed jaskinią dostaje wprost do ręki chleb,
który przynosi mu kruk. Nad mężczyzną unosi się ukwiecona roślina. W górnej
części litografii możemy podziwiać analogiczne znaczeniowo sceny z Nowego Testamentu:
po prawej stronie Jezus idzie po jeziorze do zaskoczonego Piotra siedzącego w
łodzi, a rybakowi w tym momencie wysuwa się z rąk sieć. Po lewej stronie
przedstawiono zaś strażników Grobu Pańskiego – rzymskich żołnierzy kulących się
przed światłem buchającym z otwartego grobu, którego jednak nie widać… Opisane sceny
dodatkowo obramowano wstęgą z ozdobnym oznaczeniem czterech stron świata.
Jak
tak spojrzeć na to wszystko trochę szerzej, można dostrzec związek między tymi
wszystkimi elementami: prawa strona litografii symbolizuje to, co boskie,
niezwykłe, wręcz cudowne, uosabia wzniosłość i duchowość. Lewa strona reprezentuje
naturę, człowieczeństwo w biologicznym bądź podstawowym sensie oraz świat
roślin i zwierząt. Do tego każda ze scen reprezentuje któryś z żywiołów:
Mojżesz z krzewem to ogień, Eliasz z krukiem – powietrze, skuleni rzymscy
żołnierze – to ziemia, zaś Jezus kroczący po jeziorze – to woda. Centralna
scena z Abrahamem godzi to wszystko, zawierając w sobie wszystkie pierwiastki,
nie będąc przy tym jednak – wbrew pozorom – centrum znaczeniowym litografii.
Opisane sceny i detale dopełnia spływająca ku Abrahamowi, a wyłaniająca się
ze skłębionych chmur, dłoń Boga wskazująca palcem na tablice z dziesięciorgiem
przykazań. Prawdziwe serce całości stanowi zaś napis wykonany (potocznie mówiąc) „niemieckim
gotykiem”, czyli szwabachą, napis: „Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na
ziemi”. On wyjaśnia kompozycję litografii oraz rację obecności wszystkich
elementów obrazu: cztery strony świata podkreślają kategoryczność sformułowania
„jako w niebie, tak i na ziemi”, dobitnie obrazując „wszędzie”, zaś wspomniane
żywioły to potwierdzają, rozszerzając władzę boską na to, co ludzkie, i nie-,
na to, co ożywione i nieruchome, na przeszłość (Stary Testament) i przyszłość
(Nowy Testament).
Prezentowany opis nie zawarł wszystkiego: sceny biblijne obrzeża otok z kolorowych liści, z których
wyłaniają się postacie gargulców i chimer. Czy całość nie przypomina iluminacji
średniowiecznych ksiąg? – ta dłoń wyłaniająca się obłoków, ta stylizacja ruchu biblijnych
patriarchów, te oznaczenia stron świata, tak charakterystyczne na dawnych mapach, czy wreszcie owe gargulce, które swoją pokracznością mają trochę przełamywać
wzniosłość i powagę całości oraz wpuszczać trochę profanum do sacrum...
I jeszcze jedno – w czterech
romboidalnych medalionach na szczytach okładki przedstawiono czterech doktorów
i Ojców Kościoła – u góry św. Augustyna,
biskupa Hippony, na dole św. papieża Grzegorza, zwanego Wielkim, po prawej –
św. Ambrożego, po lewej zaś – św. Hieronima. Ten układ również jest
przemyślany: św. Augustyn, zwany doktorem łaski, pisał o Państwie Bożym, a w „Wyznaniach” – ukazywał metafizyczne i poetyckie zarazem głębie relacji duszy z
Bogiem. Św. Grzegorz znalazł się u dołu oprawy, czyli jakby w miejscu
symbolicznego fundamentu świata, gdyż był reformatorem liturgii oraz nowoczesnym
jak na swoje czasy organizatorem struktur Kościoła. Św. Ambroży znajdujący się
po prawej stronie scala w jedno dwie sceny na wskroś metafizyczne – wędrówkę po
wodzie oraz objawienie w krzewie ognistym, gdyż nie tylko był znakomitym mówcą
i rzutkim biskupem swojej społeczności, ale według legendy sam również doznał
cudu – gdy w dzieciństwie pszczoły otaczały go, i wchodziły, i wychodziły z jego
ust, ulatując ostatecznie ku niebu i nie czyniąc dziecku krzywdy. Lewy panel
oprawy – ten „naturalny”, zwierzęcy i pierwotny wieńczy postać św. Hieronima, genialnego
i najsłynniejszego tłumacza Pisma Świętego, który przy okazji również miał
wiele do czynienia ze światem natury. Jego ulubieńcem i towarzyszem przy
tłumaczeniu świętych ksiąg był wszak lew…
Całość ozdobnej oprawy spina
liczba cztery, co pozwala się domyślać dodatkowych kontekstów i znaczeń
ukrytych w jej ozdobach, jako że czwórka w numerologii oznaczała porządek i
odpowiednią oraz stabilną hierarchię, jak i wynikające z nich ład oraz dostatek. Czy
tego również nie podkreśla złote motto na środku litografii, czyli deklaracja
poddania się porządkowi i wiara w odgórny sens określonego toku spraw? Wielość
znaczeń oprawy zamyka się w tym podsumowaniu.
Fot.: Urszula Maciąg
Komentarze
Prześlij komentarz