Zima wróciła. Bo zima nigdy nie odpuszcza. Jedni się z tego
cieszą, inni nie, ale właśnie w takie dni przychodzi do głowy myśl, jak sobie
radzili z zimową porą mieszkańcy zamków? (O to, jak sobie radzili mieszkańcy
ziemianek i chałup, lepiej nie pytać). Jak żyli, że przeżyli, ci nieszczęśni z
czasów sprzed epoki podpiętych do ciepłownictwa miejskiego grzejników,
szczelnych okien, ocieplanych ścian, ogrzewania podłogowego, ciepłej wody
tryskającej wprost kurka w ścianie, wrzątku w czajniku na żądanie, światła
elektrycznego w długie zimowy wieczory, polarów – jak wiadomo – z tworzyw
sztucznych, więc lekkich i ciepłych, samonagrzewających się ocieplaczy do
noszenia w kieszeniach, i… można by długo wymieniać.
Do głowy przychodzą ci najsłynniejsi (choć oczywiście dotyczy to wielu): Mikołaj
Kopernik i Ignacy Krasicki. Mieszkańcy dwóch warmińskich zamków, które zresztą swoimi
osobami rozsławili: w Olsztynie oraz w Lidzbarku Warmińskim.
Gdyby się tym budowlom przyjrzeć racjonalnie, diagnoza brzmi krótko: oba zbudowane
na bazie kwadratu, lidzbarski zamek bardziej imponuje pod względem
architektonicznym (większy rozmach budowlany, cztery wieże, kunsztowne
krużganki), oba zamki z pewnością tak samo niedogrzane i pełne przeciągów... Wracając
- można myśleć, że skoro obaj wymienieni mężowie byli stanu duchownego (choć Kopernik
dostąpił zaledwie święceń niższych, formalnie więc kapłanem nie był), to z
pewnością chętnie ćwiczyli swe ciało i ducha według zasad pogłębionej
pobożności niedogodnościami, takimi jak post i niekorzystne warunki grzewcze...
I jakkolwiek Kopernik nie pozostawił chyba żadnej wzmianki na ten temat, można
by po jego zaangażowaniu w sprawy nauki i zarządzania sądzić, że raczej był
zaciekłym minimalistą, nie zwracającym szczególnie uwagi na takie szczegóły,
jak mróz wdzierający się w szczelinę w oknie. Wszystko na to wskazuje, skoro godzinami
nocami biegał z różnymi instrumentami astronomicznymi po wietrznych pagórkach i
otwartych na deszcz basztach. Dla chętnych pragnących zbadać notatki
pozostawione przez astronoma w Warmińsko-Mazurskiej Bibliotece Cyfrowej umieściliśmy
inkunabuły poznaczone pismem Kopernika. Zachęcamy do obejrzenia, choć
jednocześnie zapewniamy, że nigdzie nawet słówkiem nie wspomniał o zmarzniętych
dłoniach. Z Krasickim jednak sprawa ma się inaczej…. Ten słynny gładysz oraz miłośnik
pięknych słów, wykwintnego towarzystwa i gustownych wystrojów pozostawił w swoich
listach zdanie wyjaśniające wszystko: „Jest tu tak zimno, tak zimno, że ledwo
utrzymać mogę pióro, w pokoju, którego mimo ustawicznego podtrzymywania ognia,
nie mogę ogrzać”. Jednym słowem nie było dobrze. Pamiętajmy o tym, zwiedzając
rodzime zamki – albo nawet i kościoły tak licznie występujące na naszych
ziemiach. W końcu i w nich ówcześni ludzie musieli znosić różne niedogodności
podczas wielogodzinnych nabożeństw i obrzędów. Zwiedzając budowle, pamiętajmy o
ich mieszkańcach i użytkownikach.
Komnata na zamku w Lidzbarku Warmińskim (fot. Anna Rau, 2014) |
Na zakończenie wspomnijmy innego - poniekąd „naszego” –
człowieka. Wielkiego Mistrza Krzyżackiego Ulryka von Jungingena. Mimo iż urodził
się w Hohenfels w Bawarii, a resztę życia spędził w Człuchowie, Bałdzie, Królewcu,
czy Malborku, dzięki miejscu swej śmierci po prostu wszedł w historię naszych
ziem. On mógłby wzbudzić w wymienionych wcześniej Koperniku i Krasickim niemałą
zazdrość – zwłaszcza zimą, gdyż posiadał ten wielki - jak na ówczesne czasy - przywilej
doświadczenia pobytu w naprawdę ogrzanym pomieszczeniu. Jak dziś wiadomo, na
zamku w Malborku funkcjonowało niezwykle nowatorskie ogrzewanie podłogowe,
czyli piec znajdujący się pod posadzką Wielkiego Refektarza! I tu druga inspiracja:
będąc w Malborku, westchnijmy w duchu: „Ach, gdybyż mógł tu przebywać nasz
wielki astronom Kopernik i nasz wspaniały pisarz Krasicki! Stworzyliby jeszcze
więcej, a do tego nigdy by ich nie bolały kości”.
Zamek w Malborku (fot. Anna Rau, 2016) |
Komentarze
Prześlij komentarz