Bibliotekarze lubią koty i to jest fakt niezaprzeczalny. Rzec by można, że kot to niepisana maskotka bibliotekarzy, a już na pewno nieodłączny symbol spokojnego relaksu z książką. No bo wyobraźcie sobie chłodne zimowe wieczory, kubek ciepłej kawy, kocyk, książka, no i... oczywiście kociak zwinięty w nogach. Pieski, króliki i świnki morskie oczywiście też kochamy, ale kot to już archetyp. Śmiemy widzieć w nich samych siebie: ciekawych świata, cierpliwych i dumnych (oczywiście ze swojego zawodu). Stąd na naszym ostatnim corocznym VII Spotkaniu Bibliografów Regionalistów nie mogło zbraknąć kota.
Marcepanowego kota Bibliografa polubiły koleżanki z innych bibliotek do tego stopnia, że otulonego czule serwetką zabrały do swojej biblioteki. Mam nadzieję, że ostatecznie ciacho zostało zjedzone. Tym, którzy zechcą do swojej biblioteki zaprosić kota Bibliografa, przygotowałam krótki filmik z instrukcją wykonania (wybaczcie jakość. Kręcony był jedną i w dodatku lewą ręką).
Pozdrawiam jednocześnie wszystkie koleżanki bibliografki z województwa i zapraszam na sąsiedni blog przydatnebibliografowi.blogspot.com, gdzie umieściliśmy wszystkie materiały i ciekawostki z ostatnich warsztatów.
Anita
PS. Na końcu filmiku jest hasło bibliograficzne ze znakiem zapytania. Co dalibyście w określniku?
Komentarze
Prześlij komentarz